piątek, 20 kwietnia 2012

Minął rok...

Osiemnastego kwietna minął rok od oficjalnego przekazania kluczy do domku na Wonnym Wzgórzu, a co za tym idzie również mój rok na blogu. Blog o Wonnym Wzgórzu, miał być na początku sposobem na zabicie czasu w bardzo nudnej pracy, którą wtedy wykonywałam, nie spodziewałam się że tak mnie wciągnie i że odkryję, że naprawdę lubię pisać, a tu zanim się obejrzałam minął już rok... Z tej okazji zrobiłam sobie prezent w postaci nowego "looku", "designu", czy po prostu nowego szablonu (bo to określenie jednak bardziej do mnie przemawia), mam nadzieję, że i Wam się podoba?
Rok temu jednak było zupełnie inaczej i inne zupełnie było też moje spojrzenie na otaczający nas świat. Mogę więc bez kozery stwierdzić, że życie na wsi zmienia człowieka. Inna była również pogoda. Świeciło słońce, latały motyle, pszczoły, bąki, krajobraz był sielski, anielski. Takim go przynajmniej widziałam, a kleszcze obskakujące moją długą spódnicę zupełnie mi nie przeszkadzały. Od pierwszego wejrzenia pokochałam każdy skrawek tej ziemi, każde źdźbło trawy, a nawet każdą spróchniałą deskę stodoły. Patrzyłam na całość tej krainy, na moje odnalezione miejsce na ziemi i zachwycałam się jej pięknem. Przykro mi było tylko patrzeć na łzy w oczach byłych właścicieli, którzy remontowali ten dom i również chcieli żeby ten dom został ich domem na zawsze...
Dziś dalej kocham wszystko co mam, codziennie bardziej. Zachwyca mnie każdy szczegół i to chyba właśnie ten szczegół stał się dla mnie ważny. Przyzwyczaiłam się już do otaczających mnie pięknych pejzaży, a to przyzwyczajenie pozwala mi patrzeć i obserwować dokładniej.
Po sadzie szaleją ptaki, które wiją u nas gniazda. Miałam w planie powiesić budki lęgowe, ale w tym roku się spóźniłam. Mimo to liczne dziuple w starym drzewostanie są świetnym schronieniem dla dzięciołów, sów i wielu malutkich  ptaszków. Wysoko w gałęziach pojawiają się magiczne sploty domostw wielu gatunków. Aż dziw bierze ile tu ptactwa i jaki rozśpiewany jest ten świat. Wprowadziliśmy się siedemnastego maja, więc cały ten cudny moment żurawich tańców i ganiania się wiewiórek po jabłonkach rok temu nas ominął. Dzisiaj mimo szarości i słońca, które zachodzi gdzieś za chmurami, a nie jak wtedy ozłacając i "oczerwieniając" całą krainę, to czuję się szczęśliwa i cieszy mnie nawet każda z tych chmur, na naszym własnym przecież niebie.
Droga do Wonnego Wzgórza usiana jest żabami w miłosnych uściskach, trzeba lawirować tak, aby żadnej nie zrobić krzywdy i zerkać na Anioła, u którego już raz znalazłam ledwo dyszącą, wysuszoną żabę w budzie. Na szczęście jednak trochę czystej wody i zacienione miejsce uczyniły cudna i za chwilę żaba "pokicała" na łąkę. Odkąd byłam mała, to mimo śmiechu innych kierowców zatrzymywałam się z mamą na drodze i zabierałam z niej żaby, jakoś jednak nie pomyślałam nigdy żeby je całować. Mimo to, chyba były mi wdzięczne, bo i bez pocałunków księcia z bajki mi załatwiły.
A propos księcia z bajki, to szyje mi się już sukienka ślubna. Większość normalnych kobiet powie pewnie, że termin oddania sukienki na koniec lipca, to trochę późno, zważywszy na to, że ślub jest na początku sierpnia, ale ja nie czuję ciśnienia, a żadna naładowana cyrkoniami, cekinami, taftami i brokatami suknia z salonu sukien ślubnych nie przemówiła do mnie, bo chcę w groszki i już!
Trochę odbiegłam od tematu, ale przygotowania do ślubu, to również część naszego życia na Wonnym Wzgórzu, a przecież przez ten rok wydarzyło się jeszcze wiele niezwykłych rzeczy, przygód tych wesołych i tych smutnych, nie tylko szykowanie sukienki, czy zaproszeń...
Pożar, karetka, zamarznięta pompa, grill na wielkim mrozie, kąpiele w wannie na środku łąki, nauka fugowania i szpachlowania, czy znalezienie wygłodniałego, wychudzonego Anioła... Więcej chyba było tych pozytywnych chwil, a co najważniejsze, nawet z tych negatywnych udało nam się wyjść  obronną ręką, dzięki sobie nawzajem i dzięki naszej rodzinie, która zawsze służyła pomocą.
Dziękuję bardzo wszystkim czytelnikom, którzy tu zaglądają, a szczególnie tym, którzy są ze mną od początku. Wasze komentarze i wsparcie w wielu sytuacjach, nadają sens pisaniu tego bloga i często wywołują uśmiech. Również Wasze blogi, które odwiedzam z wielką przyjemnością, kształtują moje myślenie i pozwalają wierzyć, że jest troszkę bratnich dusz na tym świecie, które tak jak ja zauważają kropelki rosy na źdźble trawy i to, że otaczający nas widok się w nich odbija... 
Troszkę chaotyczny wpis mi wyszedł, ale ciężko opisać mi wszystko co czuję i całą radość, która mimo kłód pod nogi, mimo deszczu prosto w twarz, wciąż w nas jest i miejmy nadzieję zostanie!

24 komentarze:

  1. Co do ostatniego zdania Twojego wpisu ,życzymy Ci aby ta nadzieja i radość zawsze w Tobie była .
    Na początku liczy się dni miesiące kiedyś bedziesz liczyć lata ,komuś z zawnątrz bedzie się wydawć że wszystkie są takie same ale dla Was każdy rok będzie inny,OBY DOBRY :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. "Wonne Wzgórze" odkryłam niedawno, ale przeczytałam od początku, więc tak jakbym była z Tobą od roku. Chciałabym życzyć Wam cudownych dni i nocy na Tym Waszym Wonnym Wzgórzu, zawsze razem, w otoczeniu bliskich Wam ludzi i zwierząt, w objęciach wiatru, jak to na wzgórzu, w ciszy i ptasim "hałasie", w słońcu i w deszczu, w śniegu. Radości ze wschodów i zachodów słońca, radości ze spełniania marzeń.
    Buziaki ślę, a ślubna sukienka w groszki - świetny pomysł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że wszystko przeczytałaś, to nie lada wyczyn, bo ja sama siebie od początku do końca przeczytać nie mogę ;-)
      Dziękujemy za życzenia, pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  3. WW - przeczytałam tylko wstęp, bo właśnie wyjeżdżamy na siedlisko, przeczytam po powrocie i skrobnę coś na temat.
    Niemniej MUSZĘ to napisać - u nas minął rok od podpisania aktu u notariusza 11 kwietnia - Moja Bratnia Duszo!

    Uściski dla mieszkańców WW
    jolanda

    OdpowiedzUsuń
  4. Nowy szablon piękny, a Wam życzę wielu jeszcze,naprawdę WIELU szczęśliwych lat na Wonnym Wzgórzu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Suknia w groszki - prawdziwa malarka:)
    Pięknie piszesz, bardzo obrazowo aż udzielają mi się emocje przedślubne;), bo nasze to już historia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emocjami przedślubnymi to jeszcze Was zanudzę, to dopiero początek ;-)

      Usuń
  6. Jeżeli zbratanie dusz się wzmaga przez podobieństwo dat, to my też kwietniowi :) 15 kwietnia minęło nam siedem lat. Chudziutkich jak papierek z cukierka ... Zamierzamy rozpocząć bardzo tłustą nową siódemkę!
    Wszystkiego dobrego! Nieprzemijającej radości z Miejsca!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to oby te następne lata były słodkie, jak to co ten chudziutki papierek w sobie kryje!

      Usuń
  7. Wielu kolejnych równie udanych rocznic! A nowy look-robi wrażenie!:)

    OdpowiedzUsuń
  8. "Życie na wsi zmienia człowieka" - to prawda. Za nic nie wróciłabym do miasta. Życzę samych pogodnych dni! A nowy wizerunek śliczny :)
    Domki dla ptaszków możesz jeszcze wystawić, my powiesiliśmy dziś 2 budki :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. My też kwietniowi, 3 kwietnia akt notarialny podpisaliśmy. Dołączam więc do klubu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. My z Wami jesteśmy mniej więcej od momentu, kiedy pojawił się Anioł i ten fakt sprawił, że pochłonął mnie Twój blog i Wasza Wonna Historia :). Zresztą Wiedźma też się przyczyniła bo nasz Kocurro także brunetem jest.
    Życzymy wielu kolejnych zachwytów nad tym, co znajduje się pod Waszym Niebem. pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja bym chciała taki domek na wzgórzu mić a tymczasem 32 metry w bloku muszą wystarczyć. Pozwolisz więc że poodwiedzam Wonne Wzgórze:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie mi bardzo miło jak poodwiedzasz Wonne Wzgórze. Mieszkałam długo w kawalerce, która miała koło 20 metrów, potem było mieszkanie 65 metrów, które z łatwością udało się zamienić na domek na Wonnym Wzgórzu, do lekkiego remontu. Chociaż wartość mieszkania przy jego sprzedaży okazała się wyższa niż domku, to uważam, że Pan Rynek Nieruchomości nie zna się i nie ma zielonego pojęcia o jakichkolwiek wartościach!

      Usuń
  12. piękna rocznica! oby takich więcej:))
    wszystkiego dobrego w kolejnych latach !

    OdpowiedzUsuń
  13. ach i jeszcze chciałam napisać,że bardzo mi się podoba zmiana szablonu i ten kolaż jest boski!

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj tak, tak czuję, widzę i słyszę tą całą przyrodę wiejską. Nie dziwię się, że WW tak Was pochłonęło. Cieszę się, że macie swoje niebo i że raczycie się nim dzielić z innymi :)Kolejnych szczęśliwych lat :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. o, czary - mary :) teraz widzę moje komentarze...:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Można o nas powiedzieć, że my też kwietniowi. Poznaliśmy się z Markiem w kwietniu, wieki temu tzn. 36lat. Do Frączek sprowadziliśmy się późną jesienią, ale spodobały nam się latem i tak jest do dziś. Dalszej radości z obcowania z przyrodą i ludźmi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My poznaliśmy się w ponury listopadowy wieczór ;-)
      Okazało się że już dalej ponuro nie było.
      Moi rodzice poznali się 35 lat temu i w tym roku będą mieć właśnie 35 rocznice ślubu.
      Pozdrawiam ciepło i gratuluję takiego stażu. Ten kwiecień to przeplata jak widać nie tylko w pogodzie, ale i w losach ludzkich ;-)

      Usuń
  18. Dziękuję Wam wszystkim za życzenia i tak miłe komentarze, poczułam się troszkę tak, jakbym miała urodziny!
    Miłego wiosnowania wszystkim życzę!

    OdpowiedzUsuń
  19. Natali - wszystkiego dobrego, oby Twój entuzjazm i afirmacja życia były dalej źródłem radości i dla innych - jak dobrze, że piszesz tego bloga! Uwielbiam tu zaglądać.
    "Urodzinowe" uściski dla pozostałych mieszkańców WW.
    jolanda

    OdpowiedzUsuń