czwartek, 26 maja 2011

ogrodowe SPA

Już tydzień jak zamieszkaliśmy na Wonnym Wzgórzu, tymczasem remont trwa. Z braku funduszy wiele rzeczy robimy sami, albo nie do końca sami, bo okazało się, że mamy wokół siebie cudownych ludzi, którzy oprócz tego, że oczywiście SĄ, to też SĄ bardzo pracowici i dają się wykorzystać. Jak na razie bilans jest nieszczególnie zadowalający. Pomalowane dwie sypialnie (w tym jedna robi za przechowalnie mebli), łazienka jest w trakcie remontu, więc wciąż nie mamy ciepłej wody, której czasem brakuje (szczególnie przy zmywaniu naczyń), niestety nie mamy też jeszcze wanny i prysznica, ale mam nadzieję, że długie oczekiwania nie pójdą na marne. Mimo wszystko, kiedy budzę się rano, otwieram drzwi od domu i czuję zapach bzu (tak! nareszcie zakwitł!) to wszystkie problemy idą w niepamięć! Z takim zapachem i widokami wokół, zimna woda i brak wanny nie stanowią już problemu, przecież kąpiel można wziąć w najlepszym spa na świecie, jakie tworzy nam nasza łąka, stara wanna, woda ze studni...

środa, 11 maja 2011

wiosna


Czas remontu nadszedł. Po wielu przejściach przy malowaniu ścian i nie tylko... (o tym skrobnę co nieco póżniej) czas na przerwę i spacer po tym co będzie kiedyś naszym ogrodem, miejscem letniego odpoczynku, a właściwie miejscem, gdzie podczas tych zbliżających się wielkimi krokami ciepłych dni, spędzać będziemy każdą wolną chwile. Obchodzimy dom i co widzimy? Niestety stodoła jest w opłakanym stanie, nie wiemy czy uda nam się ją uratować, chociaż bardzo byśmy chcieli. Stodoły są ważnym elementem takich siedlisk jak nasze i dodają im uroku. Trawa jest już bardzo wysoka, gdzieniegdzie rosną kępy pokrzyw. Część drzew w starym sadzie jest poprzewracanych przez wiatr i suchych na wiór, inne powoli zakwitają i przekwitają, rozsiewając wokół słodką woń. Podobno drzewa owocują co dwa lata i co mnie bardzo cieszy, właśnie w tym roku mają przypadać zbiory, będę więc mogła popisać się zdolnościami kulinarnymi i raczyć gości pysznymi ciastami, dżemami i oczywiście nalewkami z Wonnego Wzgórza. Jednak jak na razie marzenia o pachnących jabłkach czy śliwkach muszę zostawić na później, bo pod oknem naszej przyszłej sypialni jest stary skalniak... Rośnie tam Pani Pigwa, nieprzycięte maliny i trochę kwiatów i dużo chwastów.
Całe Wonne Wzgórze obsadzone jest bzem, jego pąki czekają tylko na odrobinę więcej pieszczących je promieni słońca i na pewno za kilka dni, może tydzień, pokażą nam swoje prawdziwe, fioletowe piękno.
Od słonecznej strony pod oknami posadziliśmy malwy, nie wiem czy się przyjmą, na razie ich liście leżą na trawie i chyba nawet nie starają się podnieść. Szkoda, w tym domu, pod oknami muszą kwitnąć wysokie, wiejskie kwiaty, nie jakieś tam wyuzdane krzewy.
Kiedy stoimy przy domu, od strony tarasu, nie mamy pomysłów: Jak my skosimy tyle trawy? Przecież nasza skromna kosiarka tego nie wytrzyma... Może kosa? Kupić traktor? A może po prostu wyciąć w trawie ścieżki, którymi będziemy spacerować wśród polnych kwiatów?
Dość obchodu, trzeba się wziąć za koszenie, chociaż trochę... w obejściu. Co dalej, wymyślimy... kiedyś. Mamy czas, dużo czasu!