piątek, 25 września 2015

Więcej zdjęć niż tekstu :)

Znów miałam przestój w pisaniu, a tymczasem odleciały bociany (mam wrażenie, że to już tak dawno!), temperatura znacznie spadła i wreszcie od czasu do czasu deszcz zaczął moczyć ziemię o bardzo spierzchniętej i spękanej skórze.


Uwielbiam ten czas przełomu lata i jesieni i moment kiedy lato oddaje pałeczkę kroczącej już samotnie przedostatniej porze roku. To chyba ze względu na moją nostalgiczną naturę, tak bardzo lubię patrzeć jak coś przemija i odczuwać jednocześnie tęsknotę za tym co już przeminęło i co skończy się lada chwila. Ogród rozkwitł jesiennymi kwiatami, nabrzmiały gruszki na drzewach, które co jakiś czas roztrzaskują się z impetem o ziemię, rozpryskując sok na ściany domu i pnie drzew. Kiście czarnego bzu zwisają z niemal każdego krzaka wokół siedliska. Roślina ta podobno odstrasza złe moce, możemy więc czuć się całkowicie bezpieczni.


Ścieżki prowadzące na Wonne Wzgórze czerwienią się od owoców głogu i dzikiej róży, wszędzie leżą jabłka, opadające z przydrożnych jabłonek, niektóre świeże, dopiero strącone przez wiatr, czy ptaki, inne pachnące już mocno winem, kończąc na tych zupełnie brązowych, rozpadających się, kiedy przypadkiem dotknie się ich stopą. Nikt też nie wierzył, że po upalnym i suchym lecie będą grzyby, ale są! Wystarczy przejść się z psami po leśnej drodze, w celach zupełnie spacerowych, a nie grzybowych i już ma się pełne ręce, bo przecież kto bierze kosz grzybowy na zwykły spacer? Wieczory i noce przepełnione są natomiast dziwnymi szelestami, krzykami – z każdej strony siedlisko najeżdżają stada łani i mężczyzn ich życia, którzy toczą mordercze walki o swoje kochanki. Rano łąki przykrywa mgła, jakby chciała zasłonić, zasnuć wszystkie ślady nocnej wojny jaka toczy się wokół Wonnego Wzgórza.

Nadszedł czas sadzenia tulipanów, powoli tworzymy też w sadzie ogród leśny (w odcieniach błękitów i fioletów) dzięki któremu będzie znacznie mniej koszenia, a ja będę miała swój wymarzony tajemniczy ogród z dzieciństwa. Od dziecka marzyłam też o "tajnym przejściu" pod pergolą. Pan Właściciel Domu zbudował mi takie przejście, a na pergoli rosnąć będą jeżyny. My wciąż stoimy w miejscu, chociaż dla nas często takie małe, niewidoczne gołym okiem kroczki jak nowy dach nad mieszkaniem piesków, czy zamurowanie ganku przez Pana Właściciela Domu, to naprawdę milowe skoki, bo czasu wciąż mało, a mimo wszystko chociaż powoli siedlisko pięknieje, a my uczymy się kolejnych rzeczy i nabieramy doświadczenia: w uprawie kolejnych roślin, w znajomości technik budowy, czy używania narzędzi (które powoli gromadzimy) niezbędnych w domu na wsi i służących niezmiennie do kontynuowania programu "zrób to sam". Chciałoby się jednak poruszać prawdziwymi susami, ale i na to przyjdzie jeszcze czas.


Zakończyłam też zabawę w prowadzenie wakacyjnych zajęć z dziećmi z naszej wsi, mówię o zabawie, bo bawiłam się świetnie i mam nadzieję, że dzieci też. Przy okazji poznałam lepiej niektórych mieszkańców wsi, co także bardzo mnie cieszy. Już za tydzień planuję w naszej skromnej świetlicy wiejskiej zrobić dziecięcą wystawę. Nie będzie to prosta przestrzeń wystawiennicza, bo ściany w tak zwanym "klubiku" nie są gładkie, a pomalowane w palmy i zachód słońca, ale może coś uda mi się wymyślić, żeby na ten jeden wieczór zamienić to bardzo zaniedbane miejsce w miłą i przytulną kawiarenkę.


No i ostatnia z nowości (chyba mogę się pochwalić?), jest taki konkurs dla artystów z naszego województwa – Olsztyńskie Biennale Sztuki o Medal Prezydenta. W jury są przedstawiciele zajmujący się różnymi dziedzinami sztuki współczesnej z różnych miast Polski (oprócz Olsztyna oczywiście). Startowałam w nim po raz pierwszy, bo kiedy odbywał się dwa lata temu (a była to pierwsza edycja kiedy byłam po studiach i mogłam brać udział w konkursie dla profesjonalistów) akurat miałam złamaną nogę. Moją wielką ambicją było dostanie się na wystawę pokonkursową, tymczasem zdobyłam II nagrodę, za mój video-art o znikającym dziedzictwie Warmii. Filmu na razie Wam nie pokażę, bo premiera będzie w galerii, ale tych którzy mają blisko już dziś zapraszam na wernisaż IX Biennale w Galerii BWA w Olsztynie, 15.10.2015 na godzinę 18.00. Wiele osób pomogło mi przy realizacji tego raptem czterominutowego filmu i wszystkim bardzo dziękuję. Najbardziej jednak pomógł mi Paweł, znany niektórym jako Apolinary Polek, lub Nocny Grajek, który zrobił tak, żeby dźwięk, który wcześniej nagrałam dźwięczał tak jak powinien i tak jakby to duchy szeptały, a nie zwykła ja, no i oczywiście mój mąż, który dzielnie woził mnie do wszystkich opuszczonych domów (moich planów zdjęciowych), stał na czatach i nosił kamerę w takie miejsca, gdzie samochodem dojechać się nie dało i trzeba było wdrapywać się po leśnych wzgórzach i bezdrożach. Wszystkim jednak bardzo dziękuję, bo ta nagroda, o której nawet nie marzyłam pomogła mi trochę uwierzyć w siebie i teraz sobie myślę, że może nie będę się już bać czasem w jakimś konkursie brać udział.




Pozdrawiam wszystkich ciepło z Wonnego Wzgórza!