wtorek, 10 marca 2015

WIejskie zebranie i przedwiośnie na Wonnym Wzgórzu


W piątek zanim trafiliśmy po pracy do domu zajechaliśmy przed wiejską świetlicę, żeby zobaczyć jak poradzi sobie nasz nowy sołtys ze swoim pierwszym zebraniem. Jak później mówił miał tremę, ale w ogóle nie było tego widać. Na zebranie zostali zaproszeni przedstawiciele gminy – wiceburmistrz, pan od dróg i wody, a także nasza radna z mężem też radnym i strażakiem jednocześnie oraz Ala – nasza sąsiadka ze wsi obok i przewodnicząca Rady Powiatu. Oczywiście dowiedzieliśmy się od przedstawicieli gminy, że ani z drogami we wsi, ani z brakiem wody na koloniach nie mogą pomóc, bo gmina nie ma pieniędzy (gmina zadłużona jest na około 17 milionów). Potem rozgadał się jeden pan na temat drogi z Radostowa do Studzianki. Nie wiem dlaczego ten temat tak mocno poruszany jest na zebraniach w naszej wsi. Słyszeliśmy już o nim na jednym ze spotkań przedwyborczych, na których obiecywał tę drogę jeden z kandydatów na burmistrza i aktualna już pani radna, która podczas piątkowego zebrania dumnie siedziała za długim stołem wśród gości zaproszonych przez sołtysa. Słyszeliśmy o tej drodze także na spotkaniu podczas wyborów na sołtysa wsi. Tak naprawdę jednak droga ta Studziance nic nie da, nie wiem więc czemu mówi się nam, że to droga dla Studzianki. Nic nie da, a wręcz pogorszy jakość życia niektórych mieszkańców. Kiedy kończy się asfalt przy wjeździe do naszej wsi zjeżdża się na urocze kocie łby – drogę do Radostowa właśnie. Droga ta ma cztery kilometry. Nie da się nią jechać szybko, ale może to i dobrze, bo widoki po drodze są piękne. Siedliska zgubione wśród pagórków, często bardzo rozległe widoki na doliny, bo niekiedy droga położona jest dość wysoko. No i oczywiście drzewa, którymi trasa jest obsadzona. Co jakiś czas pojawiają się warmińskie krzyże – po prostu kwintesencja warmińskiej drogi. Kiedy położą na tej drodze asfalt, to pewnie wytną część alei, jak nie całość, może poprzestawiają krzyże, bo przecież są one bardzo blisko wąskiej, kamiennej drogi, no i drogą tą będą jeździć ludzie z Radostowa, Potryt, Studnicy, a nawet Orzechowa do Olsztyna. Studzianka stanie się więc wsią przelotową, a mieszkańcy, którzy mieszkają z brzegu wsi będą mieszkać przy bardzo ruchliwej drodze. Narażeni będą więc na hałas, a także na niebezpieczeństwo, bo jak pytałam na chodnik, czy na śpiących policjantów nie będzie szans. Przy wjeździe do wsi będzie leżało pełno martwych kur, królików, psów i kotów – bo chodzi ich tu pełno luzem. O drogę jednak najbardziej walczy nasza pani radna, która mieszka W Radostowie właśnie i jak sama kiedyś powiedziała codziennie jeździ tą drogą. Tym razem jednak Pani radna nie powiedziała nic przez całe spotkanie. Kiwała tylko z aprobatą głową, kiedy wypowiadali się inni zaproszeni goście. Nie powiedziała, że postara się pomóc mieszkańcom, którzy nie mają wody, że będzie mówić o problemie na radach, po prostu nie powiedziała nic. Gdyby nie to, że słyszałam, że umie mówić, podczas spotkania przedwyborczego, to chyba zwątpiłabym w tę u niej umiejętność. Wracając jednak do drogi, to na szczęście jak się dowiedziałam nieoficjalnie nie ma szans na jej zbudowanie i generalnie możemy położenia na pięknych kocich łbach asfaltu nie dożyć. Są za to pieniążki – 60 tysięcy, na projekt, który będzie sobie leżał gdzieś w szufladach przez lata. Gdyby jednak coś, to zawsze drogę może obronić jeszcze konserwator zabytków – przecież jest wyjątkowa i coraz mniej takich na Warmii. Pan, który o owej drodze się rozgadał to nawet miał wizje ronda i świateł, ale chyba nikt nie potraktował go poważnie. W każdym razie mimo braku dobrych wieści z gminy na temat finansów, które możemy, a raczek których nie możemy otrzymać, to zebranie było bardzo profesjonalne.




Weekend minął nam na pracach podwórkowych, a był prawdziwie wiosenny. Krokusy wreszcie zaczęły przebijać się spod twardej ziemi w sadzie, a my zajęliśmy się sprzątaniem gałęzi po ostatnim przycinaniu drzew i przygotowywaniem opału na ognisko, które planujemy na rozpoczęcie wiosny, jeszcze drobną kosmetyką tychże drzew, kładzeniem agrowłókniny na nierosnące od trzech lat krzewy owocowe, a ja dodatkowo wzięłam się za rozsadzanie siewek porów i aksamitek, a także za przygotowywanie rozsad dyniowatych.


W pracach ogrodowych pomagały nam zwierzęta. Najpierw pojawił się Skrzat, który posiedział mi trochę na kolanach, kiedy przy ogrodowym stole rozstawiłam się z moim małym kramikiem – paczkami nasionek, doniczkami i ziemią ogrodową, potem położył się w cieniu i obserwował jak nosimy gałęzie. Anioł też pomagał. Włóknina to fajny materiał do szarpania zębami, można było też ukraść czapkę, która zdjęta ze zgrzanej głowy leżała chwilę na trawie. Najfajniej jednak było, kiedy na rozłożoną już agrowłókninę posypaliśmy mokry piasek. Pies bardzo się ucieszył, że akurat dla niego wilgotny piaseczek rozsypaliśmy i teraz może się wygodnie położyć i odpocząć.




Słońce świeciło co najmniej jak w kwietniu i przyjemnie po ciemnym zimowym czasie raziło w oczy. Cały sad szumiał, szeleścił, ćwierkał, jakby chciał nam oznajmić, że budzi się do życia. Nad naszymi głowami co chwilę przelatywały klucze gęsi i kaczek. Gdzieś daleko ze wsi słychać było dźwięki pił i czuć zapach palonych liści. Klangor żurawi ten nad naszymi głowami i ten tylko odbijający się jakby echem gdzieś spod lasu był co chwilę wyraźnym kontrapunktem wśród tej ferii dźwięków.


W lesie natomiast trochę ciszej. Ziemia w zacienionych miejscach jest jeszcze zmarznięta, jednak wśród szarych liści, w plamach słońca można już było zauważyć zieleniące się źdźbła trawy, czy miniaturowe pokrzywy. W tych słonecznych plamach zobaczyliśmy także... cytrynki! Pełno motylków fruwało między drzewami, omijając chłodne cieniste miejsca. Przysiadały na moment na gałęziach i szybko odlatywały dalej nie dając się sfotografować. Cóż to był za przemiły widok!
Te dwa dni były bardzo intensywne nie tylko dla nas, ale także dla naszego Anioła, który od dawna nie spędzał aż tyle czasu biegając. Kiedy bardzo już zmęczona poszłam z nim na popołudniowy spacer w niedzielę, to aż się przestraszyłam, bo pies zamiast biegać i szaleć jak zawsze, to po prostu człapał. Kiedy wieczorem Pan Właściciel Domu wyszedł z nim na wieczorną przebieżkę było dokładnie tak samo. Nawet zaczęłam się trochę martwić, ale już po nocy w poniedziałek rano Anioł znów był wulkanem energii.
Dodałam dwa do dwóch i wyszło szydło z worka – sobota – długi spacer z koleżanką Sabą po lesie – bieganie non stop. Potem prace ogrodowe i bieganie po podwórku, jeszcze jeden długi spacer po lesie i krótki wieczorny. Niedziela – spacer po lesie, potem do trzynastej bieganie po podwórku i przeszkadzanie, a o 14 znów długi spacer. Nie ma się co dziwić, że nam się pies zmęczył tą wiosną!



Pozdrawiam Was ciepło!

31 komentarzy:

  1. Zapachniało prawdziwą wiosną u Ciebir , a u nas dzisiaj cudne słońce :-)
    Co się dziwć , pies też się zmęczył bieganiem :-)
    A jaka to gmina ,że tak zadłużona ??
    Zawsze się dziwię, skąd te długi się biorą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gmina Jeziorany, długi biorą się z zaciągania kredytów na spłatę starych kredytów i tak ciągle.

      Usuń
  2. U nas też milutko:-) piłam dziś kawę na ławce w ogrodzie:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiosna rozgościła się u Was na dobre. Po zimie z chęcią wykonujemy wszystkie prace gospodarskie. Odmłodzony sad wygląda super i może odwdzięczy się wysypem owoców. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Słonko, świergolce...żyć się chce, mimo problemów ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Upojenie wiosenne;))) U mnie to samo;)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie prace ogrodowe wśród ćwierkania, szeleszczenia, budzącego się na wiosnę życia - to w sumie bardziej przyjemność niż obowiązek :) Moje myśli coraz intensywniej pochłaniają już nasionka, sadzenie, grzebanie w ziemi i takie tam :):) U nas na południu wiosna jeszcze na dobre się nie rozkręca, ale czekam na nią z wielką niecierpliwością. Serdeczne pozdrowienia ślę, buźka!

    OdpowiedzUsuń
  7. To tzw, zew ziemi; jakaś duża ptaszka weszła Ci na drzewo:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknie tam u Ciebie Natalio. ja jeszcze nie "wyszłam w pole". Choroby nas przystopowały. Ale jutro mąż zawiezie mnie na działeczkę. Kłóci się ze mną, ze jestem jeszcze chora. Ale kaszel i katar będzie mi jeszcze długo towarzyszył. To mam nie jeździć na działkę? Nie doczekanie mężunia mojego. Dwoma autobusami ale pojadę

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękny spacer, wiosna widać i do Was zawitała. U mnie też już kwitną krokusy i przyleciało ptactwo, jeszcze skowronków nie słyszałam tylko. Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. "W każdym razie mimo braku dobrych wieści z gminy na temat finansów, które możemy, a raczek których nie możemy otrzymać, to zebranie było bardzo profesjonalne" - rozwaliło mnie to zdanie. :D

    Ja się biorę bardzo profesjonalnie ;) za sadzenie wierzb. U nas jest i asfalt, i światła, i "policjanci" i znaki. Te ostatnie psują krajobraz, poza tym ruch jest mały, a na asfalcie łatwiej dzieciom rysować pola do gry w klasy niż na kocich łbach. ;) Podejrzewam jednak, że inaczej bym mówił, gdybym widział naszą wioskę z kamienistą drogą. Zarówno takie, jak i piaszczyste mają nieziemski urok - to przecież jeden z najważniejszych elementów tego, czego szukamy na wsi...

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta zabytkowa droga kosztuje mnie 2tyś. zł co pół roku na remont samochodu. Więc jeżeli komuś przeszkadza asfalt to niech się wyprowadzi ze Studzianki bo zrobimy co w naszej mocy aby on powstał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może wystarczy jeździć wolniej anonimowy gościu, a ze Studzianki nie mam zamiaru się wyprowadzać. Najlepiej wytnijmy drzewa, wylejmy asfalt i beton, powstawiajmy do domów plastikowe okna i drzwi - tak będzie taniej i wygodniej.

      Usuń
    2. Podejmując taki tok myślenia, wystarczy pić mniej wody.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    3. To może się przesiądzmy na konie i dojeżdzajmy do Olsztyna???
      Też kocham przyrodę i zabytki ale w granicach zdrowego rozsądku!!! Kładąc asfalt z Frączek do Studzianki nie zostało usunięte żadne drzewo i nie przenoszono kapliczek.

      Usuń
  12. jakos nikomu ten pomysl nieprzeszkadza a wrecz przeciwnie moze nareszcie bedzie normalny dojazd do Dobrego Miasta i Olsztyna

    OdpowiedzUsuń
  13. Droga??? po co??? woda??? po co??? Zlikwidujmy sklep, przystanek i zróbmy tu umieralnie bo karetka lub straż nie zdąży przyjechać na czas a w sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia liczą się sekundy,a nie powolna jazda i slalom pomiędzy dziurami!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Przepraszam, ale nie mogę nie skomentować. Nie jestem już mieszkanką Studzianki, ale przez lata byłam, obecnie mam tam rodziców i często ich odwiedzam. Z drogi "kocich łbów" korzystam kilka razy w tygodniu.
    Jestem młodą osobą i wiem, że brak asfaltowej drogi w obecnych czasach powoduje, że miejscowość się nie rozwija, a wręcz uwstecznia. Brak komunikacji skutkuje brakiem inwestycji, a brak inwestycji brakiem mieszkańców oraz dzieci co powoduje, co jest oczywistością, że w gminie wieś jest i będzie traktowana "po macoszemu" bo nie ma siły przebicia (nasza radna reprezentuje jeszcze dwie inne wioski! - bo w Studziance jest po porostu za mało mieszkańców, o czym pisałam powyżej)
    Studzianka do momentu wylania asfaltu do Frączek odstraszała młodych ludzi, a nie przyciągała (teraz trochę tendencja się odwróciła, ale to tylko dzięki możliwości swobodnego dojazdu do szkół, oraz pracy)

    Argument, że drogą będą dojeżdżały osoby z innych wiosek jest tylko zaletą, a nie wadą, czemu ktoś ma jechać z Radostowa przez Dobre Miasto do Olsztyna, niech pojedzie krótszą drogą, niech zaoszczędzi, niech mu się lepiej żyje, bo ja cieszę się kiedy ludziom jest lepiej, a nie gorzej.

    Kur, psów, kotów i innych zwierząt rozjechanych nie widziałam nigdy, pomimo że w wiosce jest już asfalt od kilku lat. Jedynym gospodarstwem, które będzie blisko nowej asfaltowej drogi, jest gospodarstwo moich rodziców, ale oni potrafią zadbać o swoje zwierzęta, więc może być Pani spokojna.

    Nie mieszka Pani blisko tej drogi, nie psuje sobie auta, więc łatwo Pani mówić. Obecnie ludzie nie jeżdżą dorożkami, tylko kupują drogie auta, aby poprawić sobie jakość życia i wcale ich celem nie jest psucie sobie aut na dziurawej drodze.
    Poza tym jest to droga powiatowa, więc uważam, że powinna umożliwiać mieszkańcom i wszystkim użytkownikom swobodną komunikację

    Obecny stan w jakim jest Studzianka jest zły i należy to zmienić, poczynając od drogi, może wówczas sklep będzie czynny codziennie, a nie w godzinach od ósmej do dwunastej w nieparzyste dni tygodnia.
    Dlaczego Radostowo i Frączki mogą mieć swoje zakłady pracy, a Studzianka nie, czy mieszkańcy naszej wioski są gorszej klasy?? Pozwólcie Studziance się rozwijać, dajcie jej szansę - solidarnie zgódźcie się na asfaltową drogę.

    Uważam, że droga jest piętą achillesową Studzianki. Bardzo Pani współczuję że nie ma Pani wody, ale poglądy przez zawiść nie są sposobem rozwiązywania problemów.

    Powinniście jednoczyć siły w drodze do wspólnych celów, a nie rzucać sobie kłody pod nogi.

    Mam nieodparte wrażenie, że Pani wypowiedz jest oderwana od rzeczywistość i nie bardzo wiem kogo Pani reprezentuje (nie wiem czemu Pani pisze w liczbie mnogie np "możemy").
    Życzę sobie i wszystkim mieszkańcom asfaltowej drogi do Radostowa.
    Pozdrawiam
    Maria Tunkiewicz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Pani Mario,
      Z tego co wiem, to sporo osób przeprowadziło się do Studzianki (w tym mój mąż i ja - pisząc "my", czy "możemy" mówię właśnie o nas), ze względu na jej zaściankowość, wiejskość - taka wieś na uboczu, na końcu świata i właśnie w tych cechach szukałabym zalet. Może należy budować kapitał naszej wsi właśnie ze względu na jej wyjątkowośc? Po co mamy być jak każda wieś? Boli mnie fakt nowych domów, które powstają i nie są zbliżone wyglądem, do tych tradycyjnych, których w naszej wsi wciąż jest jednak najwięcej i swoją formą są jakby wpisane w krajobraz. Boli mnie fakt, że rzesza ludzi chce przebudować jedną z ostatnich tak malowniczych dróg w okolicy. Dzisiaj wydaje nam się, że to tylko droga, a za jakiś czas może się okazać, że takie widoki, które teraz wydają nam się powszechne staną się rzadkością, albo znikną z mapy Warmii. Może i moje myślenie jest oderwane od Pani rzeczywistości i nawet od rzeczywistości większości osób w okolicy, ale mogę Panią zapewnić, że znam setki osób myślących tak jak ja. No i wreszcie sprawa osób z innych wsi jeżdżących tą drogą. Proszę nie sugerować, że nie mogłabym nie cieszyć się, jeśli komuś żyłoby się lepiej. Po raz kolejny chcę podkreślić wyjątkowość naszej wsi, bo jest cicha i spokojna, kiedy zacznie nią jeździć dużo samochodów, to nie będzie już tak samo cicho i spokojnie.
      Kur, psów i kotów przejechanych na drogach (także w Studziance) widziałam już trochę. Sami dokarmialiśmy jedną suczkę przez jakiś czas, a potem okazało się, że przejechał ją za szybko jadący samochód z Frączek do Radostowa.
      Nie mieszkam na szczęście blisko tej drogi, ale też często nią jeżdżę i innymi wertepami w regionie.
      W kolejnym punkcie znów oskarża mnie Pani o zawiść - to niesprawiedliwe z Pani strony, a wodę akurat mam. Pisząc o mieszkańcach, którzy tej wody nie mają, albo pytając o nich na zebraniu wiejskim nie miałam na myśli siebie. Nie rozumiem więc, gdzie szuka Pani u mnie tej zawiści?
      Nie pisałam też ani razu, że będę organizować protesty, czy blokować budowę drogi, ale nie będę też walczyć o jej powstanie. Po prostu bardzo mi jej żal i mam do tego prawo, uważam też, że ważniejszą rzeczą dla Studzianki (bo droga jest przede wszystkim dla mieszkańców innych wsi), jest np. budowa chodnika do Frączek. Chodzi tą trasą wiele osób, także dzieci i nie jest to zbyt bezpieczne. Nie rozumiem także dlaczego zostało stwierdzone, że przy budowie drogi nie będzie szans na położenie przy wjeździe do wsi śpiących policjantów, znacznie by to zwiększyło bezpieczeństwo.
      Miło, że się Pani podpisała i cieszę się, że na moim blogu pojawiła się bardziej ożywiona dyskusja, mimo niesprawiedliwych zarzutów.
      Pozdrawiam również

      Usuń
  15. Nie ma co zabierać głosu za tych, którzy mieszkają tu całe życie i Ci ludzie znają swoje potrzeby. Nie ma co wprowadzać rewolucji. A droga powstanie tak czy siak.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale gdzie te setki osób??? W Studziance???

    OdpowiedzUsuń
  17. wbrew pozorom mieszka u nas tyle osob,ktore popieraja zamiar budowy tej drogi poniewaz wiaza ze Studzianka swoje dalsze zycie a jedna wypowiedz i tak tego niezmieni wiec nierobmy szumu CHCEMY ZYC LEPIEJ i kropka

    OdpowiedzUsuń
  18. Już widzę tą drogę tak samo jak skrót z Frączek do Tuławek 40lat dopiero wylewają HAHA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadrabiamy 2km i jedziemy asfaltem, nie jak osoby z Radostowa, 12 km aby dojechać do Olsztyna przez Dobre Miasto.

      Usuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  21. Cieszę się bardzo że mieszkańcy są za budową drogi (ich poparcie widać na fb, jak również tutaj), bo w mojej ocenie mają rację, i ja będę wspierać tą inicjatywę.
    Mam również nadzieję, że wszyscy mieszkańcy finalnie będą zadowoleni, bo tylko zgoda buduje....
    Pozdrawiam
    Maria Tunkiewicz

    OdpowiedzUsuń
  22. Przeprowadzająć się do Studzianki trzeba było się zorientować o co wioska walczy od lat, a nie teraz robić ludziom "pod górkę ' a malowniczą, polną drogę z pięknymi krajobrazami ma pani ze Studzianki do Orzechowa-wcale nie musi Pani jeżdzić drogą asfaltową przez Frączki o którą również toczyła się walka. Wracając do zwierząt -to niech każdy pilnuje swoich i zadba o ich bezpieczeństwo.
    Jeżeli chodzi o położenie chodnika ze Studzianki do Frączek to dopiero wtedy zostaną powycinane drzewa i zniszczone kapliczki oraz krzyże-a chyba nie o to Pani chodzi!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. Chodnik ze Studzianki do Frączek? Juz widzę ten 3 km chodnik, na tak mało uczeszczanej drodze ;-) Przestańcie bujać w obłokach.

    OdpowiedzUsuń
  24. jakis brak reakcij ze strony Pani autorki,czyzby strach bo taki odezw za nieprzemyslane slowa...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie strach, po prostu nie mam w domu internetu, a był weekend i miałam dużo innych zajęć niż odpowiedzi na Państwa zarzuty. Ani razu nie powiedziałam, że będę komuś robić pod górkę, dlatego proszę czytajcie Państwo dokładnie to co piszę. Pozdrawiam kończąc dyskusję.

      Usuń