piątek, 5 października 2012

szukanie, czekanie, plotki - czyli uroki życia na wsi

Stodoła wciąż stoi bez dachu. Cały wtorek spędziłam z tatą na jeżdżeniu po okolicznych wsiach, szukając wykonawców naszego remontu stodoły. Byliśmy wszędzie, gdzie się dało. Pomijając już naszą Studziankę i pobliskie Frączki. Zwiedziliśmy Radostowo, Derc, Jeziorany i kilka innych. Ludzie byli bardzo mili, pomocni. Polecali, mówili, gdzie można znaleźć kogoś, bo telefonów nie mieli. Potem jechaliśmy dalej, a tam inni mówili nam, że ten ktoś to pijak i żeby nawet nie próbować. Często okazywało się również, że polecony nam przez mieszkańców pan ma 1,5 metra, waży ze czterdzieści kilo i ma koło siedemdziesiąt lat, ni jak do stawiania więźby dachowej.
W rezultacie było u nas kilka firm, które pochwaliły się wolnymi terminami dopiero na wiosnę, a my potrzebujemy na już, kilka kontaktów naraili nam też sąsiedzi i znajomi, ale jak na razie nic jeszcze z tego nie wyszło, chociaż bardzo wierzę wciąż w pozytywne zakończenie. Jedni mówią, że stare belki da się odzyskać, inni że trzeba kupić nową więźbę (to, że część da się odzyskać, to akurat sama wiem).Wszyscy jednak są zgodni co do tego, że to co Marek zaczął robić, zrobił źle.
Nawet jeśli nie uda się przed zimą postawić pięknego dwuspadowego dachu, to może uda się chociaż zrobić część założonych prac.
 Doszły nas też niemiłe słuchy (zbombardowały nas  smsy i informacje w sklepie), że Krzysiu P., od nas ze wsi, który u nas pracował, wraz ze swoim tatą Panem J. opowiadają, że K. nie pracuje u nas bo mu nie zapłaciliśmy. Złość nas ogarnęła straszliwa, bo przecież tyle pomogliśmy. Prace miał na wakacje u mojego taty z jedzeniem i spaniem, a i pracy na stałe szukaliśmy dla niego w Olsztynie.
Pojechaliśmy. Żadnego z twórców historii o nas nie spotkaliśmy w domu. Przekazaliśmy więc matce i żonie - biednej kobiecinie co ośmioro dzieci urodziła, że mają krótki czas na odwołanie swoich słów i oczyszczenie nas z tych wstrętnych oskarżeń, bo założymy sprawę o pomówienia. Na drugi dzień jeszcze Pana J. udało mi się spotkać i też na wszelki wypadek przekazałam mu informację. Matka przysięgała, że to nie jej syn, a mąż. A mąż przysięgał, że to nie on, a jego syn. W każdym razie koło zamyka się w jednej rodzince.
Na szczęście mieszkańcy naszej wsi chyba nie uwierzyli w tę historię, wszyscy znają rodzinę Pana J. 

Zmieniając temat, podpowiadacie nam, żeby zakasać rękawy i samemu wziąć się do roboty. Owszem, nie raz tak właśnie robiliśmy, nauczyliśmy się przez te półtora roku mieszkania tutaj bardzo wiele. Jednak więźby dachowej sami nie postawimy, bo do tego trzeba kogoś z wieloletnim doświadczeniem, a nie chcemy mieć dachu stawianego metodą prób i błędów. Poza tym Pan Właściciel Domu z pracy wraca codziennie koło osiemnastej. Co można jeszcze wtedy zrobić?

Szukamy więc dalej, fachowców, pomocników i prosimy o trzymanie kciuków, a także dziękujemy za blogowe wsparcie!

20 komentarzy:

  1. Co za czasy ...
    Trzymam kciuki , bardzo mocne kciuki, co by cud się stał wreszcie !

    OdpowiedzUsuń
  2. Droga Natalio :)
    Trzymam kciuki aby udało się Wam znaleźć dobrego fachowca bo nie na wszystkim samemu można się znać ; plotki i pomówienia są okropne , życzę Ci aby skończyły się różne trudności które się piętrzą na Twojej drodze .
    Pozdrawiam serdecznie Ilona

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiadomo, że dachu sami nie zrobicie, bo to potrzebuje wiedzy i doświadczenia, ale może się pofarci, czego z całego serca Wam życzę.
    W nocy tak wiało, że miałam obawy o nasze dachy i o wielgachne drzewa przy domostwie. Lipa w pobliżu domku ogrodnika ma podobno 140. lat. Z kolei jesion przy naszym urokliwym murze obumarł, właśnie przyszła decyzja o jego wycięciu, wiesz jak się bałam, że przewróci się na stodołę.
    Oczywiście prądu nie było do rana.
    Wiatr trochę ustał, ale zapowiadają ponowne porywiste wichury.

    A cała reszta ... olać to, przepraszam za wyrażenie.

    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja pochwalę się, od wczoraj 3 młodych chłopaków zmienia nam orynnowanie w domu, bo stare rozpadło się, mają wszystkie narzędzia, rusztowania, robota im się pali w rękach, i pewnie wieczorem skończą;
    z przyjemnością robię im kawę, dostają śniadanie i coś na kształt obiadu, zmiatają wszystko z talerza i dalej do roboty; życzę Ci, Natalio, sprytnych pracowników, a plotkami nie przejmuj się, ludzie i tak powiedzą, co zechcą, gęb im nie zamkniesz, a Wasza dobra opinia obroni się sama; głowa do góry, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. ale Wam się narobiło..będzie dobrze musicie w to wierzyć...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ludzie uważnie Was obserwują i oceniają. I z tego patrzenia im wynika, że pan J. bzdury gada. Ale i tak jest to bardzo przykre ...
    Trzymam kciuki za znalezienie sensownych pracowników!
    A malutkie firemki ciesielsko-dekarskie, bardzo drogie? My skorzystaliśmy z usług takiej i nie było źle:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie takie drogie, ale nie mają terminów. Za późno szukamy.

      Usuń
  7. My też za chwilę skorzystamy z pomocy maleńkiej firemki dekarskiej, bo dach coś przecieka w jednym miejscu i rynna do wymiany jedna. Poza wcześniej wspomnianym Panem L., który nas porzucił na 2 tygodnie z rozgrzebana robotą Panem J., niech im obu ziemia lekką będzie, to mimo czekania na zaoranie i piec jestem zadowolona z tych okolicznych fachowców, nawet jak robili niezupełnie tak, jak chciałam. Staram się widzieć tylko pozytywy, naprawdę, nawet tam, gdzie trudno je dostrzec. To bardzo pomaga.
    A nie możecie tego nieszczęsnego dachu folią przykryć i poczekać? Co macie w tej stodole?
    Kciuki trzymam nieustająco i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, do wiosny nie wytrzyma? Ciężko teraz będzie zrobić taki dach bo i pogoda nie będzie rozpieszczać. Masz rację, za późno szukacie. Plotkami trudno się nie przejmować, zawsze serce kole - tacy ludzie. Gdyby każdy zajął się swoimi sprawami nigdy nie dochodziłoby do takich sytuacji.
      Życzę dużo sił i pozytywnych myśli!
      Będzie dobrze!

      Usuń
    2. Teraz już mamy nadzieję,że wytrzyma do wiosny. Mamy w niej bardzo dużo sprzętów, które teraz stoją w domu. Mamy tam też pomieszczenie - pokój Anioła, który ze względu na swój podły anielski charakterek nie może mieszkać w domu. Teraz Anioł został bez dachu nad głową i ma tylko trochę foli nad łebkiem i daszek budy. Poza tym stodoła jest stara - lepiona na glinę i deszcze wymywają tę glinę z między cegieł. Boimy się, że znacznie osłabią niezadaszony mur i popęka, albo zawali się, kiedy utraci prawie zupełnie spoiwo.
      Dzięki za wsparcie ;-)

      Usuń
  8. Nie chcę Was martwić ale u nas też zdecydowana większość dobrych fachowców to pijaki. Grunt, żeby robotę zrobili. Trzeba było z Dziadkiem pogadać. Nawet jeżeli sam po krokwiach nie będzie za bardzo latał, to pewnie będzie wiedział, kto ma latać.

    Radców pogonić na cztery wiatry, bo można przestać wierzyć nawet w to, co się dobrze wiedziało. Nigdy nie wiadomo, czy ich rady mają na celu Wasze dobro, czy wyższy Ich zarobek. Jak nie macie nikogo zaufanego, lepiej się samemu dokształcić :D i wszystko dwa razy sprawdzić.

    Trzymamy kciuki z całej siły!

    OdpowiedzUsuń
  9. Trzymam kciuki, bo tylko tyle mogę niestety

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo chcę żeby wreszcie się u Was zaczęło dobrze dziać. Mocno pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. w końcu kiedyś Anioły z Waszego domu rozwiną skrzydła...będzie dobrze:)
    Buziole:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Będzie dobrze. Ale uważaj. Miejscowi niekoniecznie lubią nowych, choć świetnie udają. Plotkują, wymyślają, wdzięczności nie okażą z pewnością. Ja już się przyzwyczaiłam, w bliższe relację nie wchodzę.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Chcialabym Cie jakos pocieszyc ...My tak wszyscy mielismy ...Polska sie podobno zmienia ,ale podejscie do pracy zawsze chyba bedzie takie .:((..Ja juz poznalam na naszej budowie takich " fachowcow ",ze ho,hooo;)Jedni murarze po wymurowaniu trzech warstw pustakow piwnicznych wzieli spora zaliczke i sie wiecej nie pokazali...Maz jezdzil ,szukal ,przepadli i zaliczka tez :(Inni byli trunkowi ...Byla zupa z wkladka ( dobrze ,ze nasze corki nie lubily kielbasy ,bo byla na kartki ;)to po posileniu sie musieli pol litra obalic ,co by robota im szla ! dzieki temu dom jest krotszy o 16 cm.:( jeszcze bylo dwoch pijaczkow szwagrow ( nie moich oczywiscie ;)jak tylko przyszli kopac kanal w garazu ,poprosili meza " skocz no kochanenki po wino ,bo bedzie sie chcialo pic ,a mineralnej to my sie brzydzimy ,a kup najlepiej dwa ,po co masz dwa razy jezdzic " pokopali troche i po wypiciu tych dwoch wolala ich zona na obiad i ..juz nie wrocili z lopatami kopac ,a mieszkali obok ...Kiedy byl tynkowany dom tak nadskakiwalam innemu murarzowi ,zeby tylko przyjezdzal do nas ,ze rano mial na dzien dobry kawe ,potem piwo ,pozniej obiad ,a wieczorem kolacja z jego ulubionym serialem ,ktory mu nagrywalam na wideo codziennie ,zeby tylko robil do 20 stej..a serial " moda na sukces lecial chyba o 17 stej Ha,ha ,haa dzisiaj sie z tego smieje ,ale wtedy baaardzo nam zalezalo ,zeby tanio ( ale czy tanio ?;) Chcielismy mieszkac jak najszybciej ...Duzo by pisac ...Wytrzymacie ...Trzymam kciuki co byscie uporali sie z tymi klopotami i chyba jednak szukali firmy z umowa i kakretna data ...Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziękuję wszystkim za wsparcie, nawet tym co napisali to co sama wiem ;-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ps: chcialam jeszcze dodac ;)ze ten ostatni nasz murarz ...niech mu ziemia lekka bedzie "bo juz nie zyje ,przy pozegnalnej kolacji ,mocno zakrapianej ,po wyplacie przy kawce tak sie wzruszyl ,ze powiedzial " Wiesz szefowa ...tak mi u Was dobrze ,ze k..wa najchetniej nie odchodzilbym stad !""Minelo kilkanascie lat i dom wymaga nowych tynkow i farby ,ale zapowiedzialam mezowi ,ze szukam firmy ...zadnych amatorow,nic na gebe ,i zadnych zaliczek ! To tyle :) Pozdrawiam i czekam na wiesci z Waszego wzgorza :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Trzymam za was kciuki ,czas może rozwiąże problem..doskonale was rozumiem ,własnymi rękoma da się dużo ,ale nie wszystko..sprawy budowlane to nie miejsce na eksperyment,ale wierzę ,że znajdziecie rozwiązanie .Pozdrawiam z Podlasia:))

    OdpowiedzUsuń