poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Anielski dom i kilka innych ciekawostek.

Długi weekend zaczął się u nas przesympatyczną wizytą dwójki zafascynowanych Warmią olsztyniaków, którzy jeżdżą rowerami po warmińskich pagórkach i zwiedzają to, co im na drodze stanie.
Bogusie znam jeszcze z lat dziecinnych, chodziłyśmy razem na zajęcia plastyczne. Zawsze cichutka, spokojna, wygląda zupełnie tak samo, jak wtedy kiedy bardzo skupiona, siedziała na końcu długiego stołu, w sali do plastyki i malowała.
Grzegorza widziałam pierwszy raz w życiu, ale znaną był mi postacią, ze względu na bloga, którego prowadzi i pisze na nim martwym już językiem - gwarą warmińską, która dzisiaj jest dla nas praktycznie niezrozumiała. Na blogu tym opisał również wizytę u nas, polecam więc Wam przeczytanie postu i zmierzenie się ze sztuką czytania Po Warnijsku http://warnija.blogspot.com/2012/08/rejza-na-wonne-wzgorze.html.
Od sympatycznych gości dostaliśmy dżemiki własnej roboty, a także uroczą kartkę ze Starym Olsztynem i życzeniami napisanymi właśnie gwarą. Zjedliśmy ciacho, pogadaliśmy o niespodziankach, jakie zgotował nam dom i wieś, tych zabawnych i tych troszkę mniej zabawnych, które na szczęście dziś są już tylko wspomnieniami. Goście wsiedli na swoje rowery i śmignęli do Olsztyna a my myślami pofrunęliśmy już do Anielskiego Domu, który odwiedzić mieliśmy w sobotę.



Wizyta w Anielskim Domu:
Dlaczego Anielski dom? Bo naprawdę pełno w nim aniołów, ale od początku. Ponieważ Szczęściarz dostaje jeszcze zastrzyki i trzeba się nim wciąż zajmować postanowiliśmy zabrać go ze sobą, a podróż samochodem, to coś co Szczęściarz bardzo lubi. Pomogliśmy staruszkowi wsiąść i ruszyliśmy naszym małym autkiem poprzez warmińskie górki i dolinki, mijając po drodze cudne wsie i miasteczka pełne tak pięknych domów, że głowy aż kręciły się nam wokół szyi. "Na straży dróg stoją szare krzyże i białe kapliczki, będące schronieniem  licznych świątków wyrzeźbionych ręką nieznanego artysty ludowego" - tak pisała Maria Zientara Malewska jakieś 60 lat temu. Dzisiaj wciąż kapliczki  i krzyże spotykamy na niemal każdym wzniesieniu i skrzyżowaniu dróg, a także przy wielu domach. W małych zapomnianych wsiach, jakie mijaliśmy po drodze z okna samochodu, wciąż wypatrzeć można stare świątki w kapliczkach i na krzyżach. Minęliśmy Jeziorany, Biskupiec i już byliśmy niedaleko. W Szymanowie - Szymanowo to już Mazury, a mój kochany wujek, mieszka w siedlisku raptem 200 metrów od granic Warmii - skręciliśmy w polne drogi, drogi, po których biegałam z psem jako dziecko i zobaczyliśmy z daleka biały dom, przycupnięty wśród łąk i sadu. Przywitało nas szczekanie pięciu psów, które z radością przyjęły Szczęściarza do swojego grona, pianie kogutów, "gulganie" indyka - Zenka i oczywiście dwa z tych żywych aniołów, które mieszkają w tym bardzo artystycznym domu. Niedługo po nas dojechał Mój brat i biesiadowanie w kamiennej altance, przy wiejskim stole, obok bielonej stodoły, wśród zwierząt i salw śmiechu rozpoczęło się na dobre. Wujek jest mistrzem gotowania, więc raczył nas wiejskimi przysmakami, a wieczorem całą drużyną poszliśmy karmić ptaki, kozy (jedna z nich - Melania - chciała nadziać na rogi naszego Piesia) i konie. Szczęściarz zaprzyjaźnił się szczególnie ze starą, bardzo chorą sunią - owczarkiem niemieckim - Piną - Aniołem w psiej skórze, która zajęła jego kocyk, ale jak się potem okazało mogli zmieścić się na nim razem, a także spodobała mu się kura - Szeherezada, której pozwalał jeść ze swojej miski. Oprócz oczywiście ludzi, którzy ten Anielski Dom tworzą, dom jest Anielski, bo na każdej ścianie, w każdym kąciku znaleźć możemy anioły - z gliny, z porcelany, drewna... 

cudna stodoła, w której znajdują się kurniki i boksy dla koni.

magiel, maselnica, gliniaki na drabinach. Pięknie!

zdjęcia z rana, więc już troszkę bałaganu było.

Stara, poczciwa Pina

też chciałabym mieć taki piękny ogród warzywny!

ganek, a my niedługo zaczynamy budowę naszego - z drewna w stylu warmińskim!


Studnia i głowy pod drzewkiem, ponoć robione przez niewidomych - jestem pod wrażeniem!

Jeden z kurników, mieszkają w nim także latające kury, których pan - kogut ma kilkumetrowy ogon!

Jeszcze raz cudny ganek!

Zawsze myślałam, że robienie sztucznych oczek na wsi to beznadzieja, a okazuje się, że da się to zrobić tak, żeby nie było kiczowate!

ptaszysko na tak zwanym dożywociu - one są, bo są, nikt ich nie zabija i nie zjada i to lubię!

złote rybki, ciekawe czy spełniają życzenia?

łazienkowe okienko. Nawet w łazience są anioły ;-)

boska, wiejska kuchnia z pomalowanymi przez wujka szafkami. Na szybkach (czego nie widać i nie pokarzę, bo wszystkie zdjęcia mi nieostre wyszły) są kwiaty namalowane również przez wujka farbami witrażowymi.

anielski salonik - przepraszam za jakość zdjęć, ale cosik mi się łapki z rana trzęsły, a ciemno i długi czas naświetlania i taki oto marny efekt.

zdjęcia nie oddają uroku, ale i tak myślę, że warte pokazania. Nieczęsto widzi się tak piękne domy.

Tego kunika narysowałam wujkowi jak miałam jakieś dziesięć lat, wciąż wisi u niego na ścianie. Podobno jak już nieco ładniejszy kurak, którego namalowałam niedawno, ale jego zdjęcie również mi nie wyszło.

Stary kredens, podobno wystrój kuchni robiony był właśnie pod ten mebelek.

brama już otwarta - wyjeżdżamy.

no to jeszcze pstryk z samowyzwalacza. Nie wyszło za bardzo, ale pamiątka jest!

Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy i po wieczorze i nocy pełnej wspomnień z dzieciństwa, a także z wesela i poranku z lekkim bólem głowy czas było wrócić do naszego Anioła Stróża i wyjść z nim na długi spacer. 
Kiedyś też będziemy mieć tak pięknie,Wy kochani mieszkacie tam już 15 lat, my rok. Dajcie nam jeszcze 14 i będzie podobnie, bo o takim domu właśnie marzymy ;-)

18 komentarzy:

  1. Piękne te zdjęcia i piękne te odwiedziny:) Dopóki ludzie sie odwiedzają, piją razem kawkę, gawędzą przy stole - dobrze jest. To taka energia pozytywna. Dom cudny, pełen ciepła i pięknych przedmiotów, widać że urządzany z sercem. Pozdrawiam Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne domostwo, ludzie o złotych sercach, jak przyjemnie wraca się do takich miejsc; ja myślę, że Ty, Natalio, stworzysz takie miejsce o wiele szybciej; pięknie rysujesz! pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja ten dom Anielski znam:-))) Byłam, sesję robiłam i psy za uszami drapałam:-))) ( No, nie rymnęło mi się tym razem . Poproszę przekazać ode mnie i Wojtka pozdrowienia dla Wujka:-)))I ewentualnie przy okazji prośbę o kontakt, bo razem z telefonem w wodospadzie mi się kontakty tez potopiły...
    Uściski
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja też wiem czyj to dom. Pięknie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja chyba też się domyśliwam- piękny jest i ZDOBNY KONIEM (choć anioły królują:)

    OdpowiedzUsuń
  6. To domek dwóch cudownych osób, mojego chrzestnego, który bawił się ze mną jak byłam mała i chodził po lasach i kukiełki i strachy na wróble robił i drugiej dobrej duszy, bliskiej mojemu sercu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. No nie wiemy, co na to Gospodarze, ale my stamtąd wyjeżdżać nie chcielibyśmy za nic !!!!!!!!!!!

    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  8. Miejsce z duszą i ogromem włożonej pracy :)Lubimy takie miejsca gdzie widać że żyją ludzie ,czasami (również na blogach) widzimy wnętrza całkowicie martwe takie w których widać że zrobiono je wyłącznie na pokaz ,są tak nie skazitelne po prostu martwe .
    Pozdrawiamy Was :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dlatego właśnie na niektóre blogi nie wchodzę, albo wchodzę bardzo rzadko. Denerwuje mnie urządzanie domów na pokaz i właściwie prowadzenie blogów tylko dlatego, żeby inni się zachwycali pięknymi wnętrzami, które mają duszę ze względu na stare przedmioty, ale z pewnością nie jest to dusza mieszkańców.

      Usuń
  9. Czytając opowieść i oglądając zdjęcia,oczy zrobiły mi się kwadratowe a gębusia rozdziawiła się w zachwycie :)))
    Ten dom ma wiele serca i duszę.Domowe ciepło to nie żar z kominka,tam wyziera z każdego kąta chatki:)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściciele na pewno przeczytają i będzie im miło, że ich domek się spodobał. Poza tym, to dziękujemy za przecudne życzenia!

      Usuń
  10. Piękny, żyjący Dom...:)
    pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  11. i tego Wam zyczę..takie pięknego domu..cudne domostwo z duszą i sercem gospodarzy..a spotkania po latach z koleżanką tylko pozazdrościć ,cenne są takie wizyty i miłe:)a o języku warmińskim już gdzieś słyszałam.. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Pieknie pokazalas ten dom ,goscinnosc ,styl....Wiesz ....ze to juz odchodzi....nastaly dziwne czasy ,ze odwiedziny kojaza sie ze stresem ,wydatkami ....Ludzie coraz rzadziej sie odwiedzaja ,bo jak twierdza ,maja coraz mniej czasu :(...Moja znajoma ostatnio powiedziala mi tak pol zartem ,pol serio ze..." oni to nie lubia gosci ,oni to wola w gosci ..." Zrobilo mi sie glupio :(bo odwiedzam ja bardzo rzadko ze swoja kawa i ciastem i staram sie nie przeciagac wizyty..Gdzies zginela spontanicznosc ,radosc ze wspolnych spotkan ...a czas ? Tak obserwuje tych ludzi ciagle spieszacych sie ( juz moge ;) ,ze czesto ten czas moga wygospodarowac ...no ale chalupa musi lsnic !serial musi byc zaliczony itd..itd...Moje motto " byl las nie bylo nas ,nie bedzie nas ,bedzie las ...Dom Twojego wujostwa cieply ,taki normalny jakie pamietamy z dziecinstwa ...ale z naszym pokoleniem odejda juz takie cieple domy ...niestety :(Pozdrawiam i czekam na kolejnego posta ...

    OdpowiedzUsuń
  13. W mojej rodzinie i wśród moich przyjaciół jest zupełnie inaczej, a to co piszesz wydaje mi się dziwne ;-)
    Uwielbiamy gości i uwielbiamy w gości! Takie domy też nie wyginą wraz z jakimkolwiek pokoleniem, bo o to chodzi, aby idee takich otwartych, ciepłych domów przekazywać następnemu pokoleniu, tak jak mi przekazali ją moi rodzice.

    OdpowiedzUsuń
  14. Tancerz i choreograf Piotr Galiński, to Pani wujek? Hmm, ciekawe, ciekawe.Z tego, co wiem mieszka tam od nie tak znowu dawna,więc ten "kunik" to chyba nie na tej ścianie wisi tak długo?

    OdpowiedzUsuń