wtorek, 22 lipca 2014

W Tłokowie

Wreszcie trafił się nam naprawdę upalny weekend. Niestety jak upał to nasz kajak był daleko, ale i tak było wyjątkowo.
W piątek odwiedziliśmy naszych ulubionych sąsiadów, jak zawsze przyjechaliśmy tylko na chwilę – po sałatę, która w moim ogródku zgorzkniała, a u Kasi wyrosła pięknie, a posiedzieliśmy cały wieczór, zostawiając w lodówce smakołyki na grilla, które dzień wcześniej przygotowywałam i zapomnieliśmy o bożym świecie, który przecież i tak jest daleko od naszego świata.
W sobotę postanowiliśmy zrobić sobie dzień lenia, chociaż słońce zmęczyło aż nadto, a na 16.30 jechaliśmy do Jezioran na oficjalne otwarcie portalu Revita Warmia i na wystawę Rafała Mikułowskiego – szanownego prezesa Fundacji Revita Warmia. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze po miód do Siedliska Pasieki i ruszyliśmy do Jezioran. Kiedy ostatnio tylko na chwilę byliśmy w jeszcze nieotwartej Galerii w Jezioranach, żeby zostawić moje prace na sprzedaż to wszystko było w remoncie. Tymczasem niespodzianka! Cudna kamieniczka, w której przez długi czas był sklep mięsny zamieniła się w prawdziwie artystyczne miejsce, a każdy jej fragment poczynając od mebli, poprzez oświetlenie i kończąc na niezliczonych pracach artystów, ale i dzieci i młodzieży na ścianach jest dopełnieniem naprawdę artystycznego, twórczego klimatu, aż dziw bierze że to wszystko udało się zrobić zaledwie w miesiąc! Strona Revita Warmia też jest piękna i naprawdę ciekawa – zapraszam wszystkich do czytania artykułów, które się na niej pojawiają. Dla mnie osobiście strona ta jest jeszcze kolejnym potwierdzeniem, że warto wciąż inwestować w swoje marzenia związane z Warmią i naszym siedliskiem.




Były takie tłumy, że nie dałam rady zrobić zdjęć, więc chociaż jedno, na którym widać trochę klimat tego miejsca.


Po części oficjalnej w Galerii wraz z tłumem gości przenieśliśmy się do starego jeziorańskiego spichlerza, gdzie w tych obdrapanych, zniszczonych wnętrzach fantastycznie prezentowały się prace Rafała Mikułowskiego. Każde pęknięcie na ścianie, każda odchodząca od niej wiekowa warstwa farby była jakby dopełnieniem obrazów Rafała. Sam spichlerz także zrobił na nas wielkie wrażenie i podobnie jak gospodarze wydarzenia mamy nadzieję i ochotę na więcej!


Po wernisażu jeszcze impreza w Tłokowie u Marceliny i Rafała, ale wcześniej korzystając z okazji ruszyliśmy bocznymi drogami z aparatem w poszukiwaniu tematów do moich prac i chociaż ostatnio odwiedzając kolejne wsie już trochę traciłam nadzieję, to tym razem można powiedzieć, że zebrałam fantastyczny łup w postaci wielu zdjęć starych drzwi, okien, ganków (może kiedyś pokarzę Wam gotowe prace).

Przy skręcie w drogę polną w stronę Marceliny i Rafała rośnie zachęcając wszystkich do skrętu serdeczne drzewo.

Dojechaliśmy wreszcie do Tłokowa. Nie wiedzieliśmy gdzie dokładnie jechać, ale postanowiliśmy kierować się za innymi i w tumanach kurzu zajechaliśmy na... parking! Parking i to zastawiony ogromem samochodów. Potem podwórko z nakrytym stołem i poczęstunkiem dla gości i przede wszystkim piękny, przepiękny warmiński dom, a w środku jak w muzeum. Mi jednak najbardziej spodobał się strych – pracownia i od razu zmusiłam męża do deklaracji – u nas też mi taki zrobisz, prawda? Nie miał wyboru. Zgodził się. Na imprezie oczywiście oprócz czegoś dla ciała – pysznego poczęstunku – serów, sałatek i potraw z grilla było także i coś dla duszy, ale o tym za chwilę. Ponieważ ludzie bardzo szybko zjedli pyszne, profesjonalnie wykonane przez miłośników zwierząt i życia na Warmii ludzi sery, to nieśmiało z torby wyjęliśmy swoje skromne produkty – serek i chlebek. Tadeusz – artysta ludowy z Derca (robi wraz z żoną piękne rzeźby, o których już kiedyś wspominałam) szybko zaczął zachęcać gości do próbowania i zasmakowało! Kilka osób podeszło do nas z pytaniem czy można od nas nasze produkty kupić. Aż przykro było mi odpowiadać, że na razie niestety robimy to tylko dla siebie i swoich przyjaciół.
No to teraz coś dla duszy – pokaz zdjęć Jacka Sztorca, pięknie nazwanego przez gospodarza "Cichym poetą warmińskiego krajobrazu", zdjęcia jednak prezentowały się znacznie lepiej, kiedy bardziej się ściemniło i koncert dał nasz kolega, niektórym znany z bloga Neowieśniak Codzienny - Apolinary Polek. Wielu piosenek Pawła słuchałam już wcześniej jednak na żywo i w takim cudnym wnętrzu – w oborze – galerii, gdzie stare cegły i spróchniałe deski kontrastują z kryształowymi żyrandolami, kutymi elementami i obrazami na ścianach jego muzyka brzmiała jeszcze piękniej. Paliły się świece, a publiczność siedziała na ławkach, krzesłach, ludwikowskiej kanapie i na miękkich kocach i kilimach. Oczywiście był bis i pewnie, gdyby nie szacunek do artysty byłyby i kolejne bisy. Paweł zakończył pięknie koncert słowami jednej ze swoich piosenek, mówiąc o tych, którzy nie szanują naszego warmińskiego krajobrazu "Niech jezioro odwróci od nich twarz i spadnie na nich cisza". Na pewno jeśli na koncercie była jedna taka osoba, która może pogubiła się trochę w tym po której naprawdę jest stronie, to wiedziała, że to słowa do niej.

Te zdjęcia nawet w najmniejszym stopniu nie oddają uroku tego miejsca i klimatu imprezy, ale ja jak zwykle nie robię zdjęć na imprezach, a potem żałuję. Może z resztą i lepiej, opis może tylko pobudzić wyobraźnię.

Bardzo żałowaliśmy, że musieliśmy już wracać, ale w domu zostały same psy i Wiedźma na podwórku. Trzeba więc było zacząć myśleć o wieczornych, a właściwie już nocnych spacerach.

Następnego dnia wreszcie zrobiliśmy utęsknionego grilla, a właściwie ułożyliśmy kilka cegieł i ruszt na ognisku. W tle puściliśmy sobie płytę Pawła wraz z zespołem Dobry Diabeł, którą dostaliśmy w prezencie i mojemu mężowi, słuchającemu ostrej muzyki nawet przestało przeszkadzać, że nie ma perkusji. Polecam wszystkim, którzy słuchają poezji śpiewanej i szeroko pojętej piosenki dla wrażliwych inaczej ;-)

A od wczoraj w całym domu unosi się zapach jabłek i mięty – to za sprawą kompotu i papierówek, które się suszą, żeby zachować trochę lata na zimę.


A to już mój ogródek :D

Pozdrawiam ciepło!

13 komentarzy:

  1. A u nas albo upał, albo zimnica, tak na przemian żeby nudno nie było!

    Bardzo fajne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, na Warmii i Mazurach tyle się dzieje! U nas nic, tylko kombajny, wielkie chlewnie, obory z krowami, które nigdy słońca nie widziały. Żadnych serowarów, ani klimatycznych galeryjek. Nie bardzo to rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ u Was tyle się dzieje :-)))
    A może to jest kwestia tego czy człowiek szuka i czego szuka :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale się u Was dzieje, a ogródek interesujący...Czekam na prace...Mnie kusiły cmentarne anioły i kapliczki, ale bez samochodu...

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo żałuję, że praca nie pozwoliła nam być na otwarciu galerii Revita Warmia, bo mielismy na to szczerą ochotę, ale niechybnie w tym roku wpadniemy jeszcze do Jezioran!
    Pozdrówki
    P.S. Ale masz fajny "prysznic" ogrodowy!
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywamy często w tych samych miejscach i okolicach, a jeszcze nie dane było nam się spotkać. Ciekawe kiedy wreszcie się uda?

      Usuń
  6. Ślicznie wyszedł Ci banner główny... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo chciałabym zobaczyć Twoje prace :) Ogródek - pełna profeska :)) Dobrych plonów.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ogródek coraz piękniejszy. Odwiedziliście klimatyczne miejsca. Drzewo miłości jest super. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  9. Ach jak wesoło..nie nudno :) , w Białymstoku upały od miesiąca..a ogródek piękny jak malowany..i te garnuszki..:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń