piątek, 18 stycznia 2013

Małe Szczęścia

nochal w śniegu

rozbrajające spojrzenie bursztynowych oczu

na tropie

zabawa w śniegu

w biegu


Anioł biegnie przez śniegowe zaspy, a spod jego uśmiechniętych łap (tak, nawet łapy się mu śmieją!) pryskają miniaturowe, srebrzyste kryształki. Jest szczęśliwy, bo dopiero co ukradł świeżutki bochen chleba z torby z zakupami, która nie została jeszcze wyjęta z otwartego samochodu.
- Całe szczęście, że jednak kupiliśmy dwa chleby - powiedziałam z lekką pretensją w głosie do Pana Właściciela Domu, który nie zamknął drzwi od samochodu, wiedząc, że Anioł uwielbia siedzieć w aucie.
Kto by pomyślał, że ta skacząca radość, dzielnie dzierżąca w zębach nasz chleb powszedni została kiedyś skazana na okrutną śmierć poprzez przywiązanie łańcuchem do najgorszego miejsca tortur - budy. Śmierć głodową, bo jego właściciel zostawił go na pastwę losu. Może właśnie dlatego tak bardzo lubi kraść wszystko co może służyć do jedzenia, a w szczególności chleb, który zostawiamy dla dzikich zwierząt, a jak się okazuje i ten świeży przeznaczony dla nas. Anioł nie zjada ukradzionych zdobyczy. W misce, ma dużo lepsze frykasy. Skacząca radość zaczynająca się w błyszczących bursztynowych oczach, a kończąca na zawadiacko merdającym ogonie, czekającym wciąż na aprobatę ( "Tak, dobry pies!"), aby móc się rozmerdać do granic możliwości, zakopuje chlebek w ustronnym miejscu, żebyśmy go przypadkiem nie znaleźli, bo na pewno bylibyśmy bardzo zainteresowani mokrym i obślinionym bochenkiem. Patrzy potem na nas i czeka, czy dostanie pieszczoty, czy może klapsa, którego nigdy przecież odkąd jest u nas nie dostał. Kiedyś to było inaczej, but, czy łopata na plecach to był... psi chleb powszedni. Nie ważne. Już jest dziś. Dziś można warczeć na kija i pokazywać brzuch, żeby dostać potrzebną do życia porcję głaskań i można uśmiechać się pełnym pyskiem, można być szczęśliwym.


odpoczynek pod drzwiami, przy kominku

jak Piesio chce wyjść to puka łapą w drzwi wejściowe, lub balkonowe

powoli staje się bałwankiem, chociaż jeszcze wyglądam jak mały niedźwiedź

siwa bródka u śniegowego Piesia

Szczęściarz wygrzewa przy kominku swoje stare kości, próbuję wyjść z pokoju, niestety leży pod samymi drzwiami, tak że nie mogę ich otworzyć. Staram się je przesunąć najlżej jak potrafię, żeby go nie uderzyć. W końcu udaje się i drzwi zostają uchylone, a Piesio przejechał wraz z nimi, nie zmieniając pozycji. Bokiem przeciskam się przez wąską szparę. Szczęściarz patrzy na mnie z  wyrzutem, mrucząc coś pod noskiem. Za chwile wstaje i głośnym radosnym szczekaniem obwieszcza chęć wyjścia na podwórko, a przecież jeszcze pół roku temu, wcale nie chodził. Nadszedł czas powrotu z pracy Pana Właściciela Domu, który przecież go znalazł. Trzeba się więc odwdzięczyć i wyjść po Najwyższego, Najlepszego i Najdroższego na drogę. Nie ważne, że akurat jest niedziela i pan jest w domu. Pies jest wierny i będzie czekał, bo zawsze o tej porze nadjeżdża samochód, którego dźwięk psy świetnie odróżniają od wszystkich innych samochodów świata. Pan Właściciel Domu wybudzony z popołudniowej drzemki wstaje i idzie po Piesia na drogę, pada śnieg, jest zimno, więc staruszek nie powinien długo przesiadywać na drodze. Szczęściarz jest zdziwiony, że tym razem Pan idzie pieszo i to jeszcze nie z tej strony cieszy się jednak, tak jakby pana nie było cały dzień, po słowach "cześć" podaje łapę i leci do domu, gdzie pani obetrze ręcznikiem psa, który zamienił się w bałwanka, a pies szczekać będzie z radości tak długo do póki nie zostanie porządnie wypieszczony przez oboje państwa i nie dostanie jakiegoś pysznego psiego smaka.
Kiedyś może też miał szczęśliwy dom, a może tylko łańcuch i innego świata nie znał? Przestał być potrzebny, więc ktoś postanowił zawieść go tam, skąd nie wróci, gdzie jest palące słońce, nie ma wody i jedzenia. Po co komu pies, który szczeka tylko z radości, albo raczej nie szczeka wcale, bo przecież radości w życiu to on nie miał...

Takie to nasze dwa szczęścia, a jak pomyślę ile jeszcze nieszczęść jest wokół, to pęka mi serce.
Dlatego nie znoszę, kiedy ktoś mi mówi, że nie ma zwierzęcia w domu, bo dużo pracuje. - Każdy pies będzie szczęśliwszy w domu kogoś kto dużo pracuje i wyprowadzi go tylko rano i wieczorem, niż w zimnym schronie, bez miłości, a jak ktoś naprawdę dużo pracuje, zawsze może wziąć kota, który ciągłej opieki nie wymaga.

Nie znoszę też, kiedy ktoś mówi, że cierpiał po stracie zwierzaka i już następnego nie weźmie, bo nie chce znów cierpieć. - To najbardziej samolubne myślenie! Bierze się zwierzaka dla niego, a  nie dla siebie!

Po co wydawać grube pieniądze na psy? Żeby zaszpanować? Żeby się pochwalić? - Nierasowe psy są zdrowsze i są bardzo mądre. Pełno ich w schroniskach. Można je adoptować za darmo, a jak komuś tak strasznie zależy na piesku rasowym, to i takiego znajdzie w schronisku, bo niektórym kupującym zabawki się nudzą. Nie trzeba więc być frajerem i kupować sobie przyjaciela, można zyskać go naprawdę ratując go z opresji.

Jeśli ktoś chce widzieć te błyski w oku, przeżywać z psem każdą radość, patrzeć jak skacze, jak się cieszy, zdrowieje i nabiera sił, jak się oswaja, przyzwyczaja niech weźmie pieska ze schroniska i da sobie i jemu szczęście.
Jeśli ktoś zrobił już ten dobry krok, to może zrobić następny, a jeśli już naprawdę nie może, to może pomóc w inny sposób.
Jeśli ktoś nie chce zwierzaka, bo jest za wygodny i nie wie, ze posiadanie takiego przyjaciela, to nie utrudnienie, a LUKSUS, to niech uciszy swoje sumienie kupując coś w Sklepiku pod Orionem http://sklepikpodorionem.blogspot.com/ , lub pomagając Ori w inny sposób czynić cuda.


I jeszcze jedno. Konkurs na blogu http://klubkotajasna8.blogspot.com



Ponieważ mój kot szczególnie się z psiakami nie przyjaźni, więc w konkursie za moim pośrednictwem bierze udział moja mama, jej kotka Mięta i pies Jogurt. Jedno i drugie z odzysku. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Po tygodniu od wzięcia Jogurta, który chciał zjeść każdego kota, pojawiła się Mięta i zaczęła się do niego łasić. Jogurt zgłupiał i jest miłość.




14 komentarzy:

  1. Jak dobrze przeczytać taki ciepły, mądry post w zimowe popołudnie:-)))
    Jak miło popatrzeć na szczęśliwe psie mordki:-)))
    I jak fajnie uzmysłowić sobie, że...człowiek opływa w LUKSUSY!:-)))
    Uściski
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  2. pięknie napisałaś o tych swoich szczęściach...miałam łzy w oczach. usciski:)

    OdpowiedzUsuń
  3. podpisujemy się z moim kotem pod tym postem wszystkimi łapami:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za umieszczenie informacji o Konkursie :-)

    Pięknie piszesz o psach :-)
    Pierwszy raz słyszę o psie który pomimo ,
    że nie cierpiał kotów,
    to wreszcie się w takim jednym zakochał....
    Na ogół jak już nie lubią to do końca życia.
    Bardzo ciekawy charakter ma Jogurt :-)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam z rozczuleniem, bo jakrze inaczej. Przecież znam te uczucia jak każdy towarzysz zwierzat. Właśnie Towarzysz i opiekun. Jak mieszkalismy w bloku to zdecydowałam sie tylko na jednego psa ale zaraz po przeprowadzce pojawił sie przygarnięty Chaos oraz kotka Mojo. Teraz mamy 2 psy i dwa koty. Nie wyobrażam sobie domu bez nich.

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz rację, my co roku przekazujemy procent na schronisko, od wielu lat

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie piszesz, człowiek się wzrusza, jakże świat byłby piękny gdyby byli tylko tacy ludzie jak Wy. Pozdrawiam, dużo zdrówka dla waszych stworków. Oby były z nami jak najdłużej!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeszcze Was nie znam, ale już uwielbiam...za miłość do zwierząt. Dostałam się TU przez Inną Bajkę...I zostaję:))

    OdpowiedzUsuń
  9. Bo takie malutkie szczęścia składają się na wieksze szczęście, tylko trzeba umieć je dostrzec; wspieram schronisko niedaleko nas, bo ludziom pomagają wszyscy, a tym biedakom kto? pozdrawiam, Natalio.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pospamuję :-)
    Zapraszam po wyróżnienie do mnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Witajcie w Nowym Roku :) piękne psiaki w domu macie..o tej adopcji bym porozmawiała..może dłużej przy okazji..bo sprawa nie taka prosta..przede wszystkim to czas najwyższy aby wyszły konkretne przepisy o np.karaniu nie odpowiedzialnych właścicieli m.in. o obowiązku rejestracji zwierząt , o odpowiedzialności za bezpańsko biegające psy i rozmnażające się , roznoszące choroby, atakujące ludzi i dziką zwierzynę Statystyki leśników są zatrważające ile ginie zwierzyny leśnej i dziko żyjącej zagryzione prze bezpańskie psy . Dopóki nie będzie edukacji wśród nas ..adopcje nie wiele pomogą..ale na dziś to pewnie jedyne wyjście ..ale piszmy o tym. Pozdrawiam w nowym roku :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj. Dobrze, że poruszasz takie problemy i to jeszcze w tak ciekawej formie. Żyjemy podobnie jak Wy na wsi i mamy trochę tych przygarniętych zwierząt, w tym kozy (jak to mówi nasz weterynarz "z demobilu"). Jeśli pozwolisz, będę Was częściej odwiedzać :-))
    Pozdrawiam Iza

    OdpowiedzUsuń
  13. Natali, budzimy się z zimowego snu, wiosna, wiosna nadejszła.
    Buziole

    OdpowiedzUsuń