środa, 18 lipca 2012

Powrót



Czas wrócić i
I przede wszystkim wytłumaczyć się z mojej długiej nieobecności.
Otóż jest ona spowodowana nawałem pracy, który ostatnio mnie ogarnął, a dokładnie przygotowaniami do obrony. Teraz już po wszystkim, więc mogę tytułować się magistrem sztuki i wrócić do pisania, już nie tylko pracy magisterskiej. Ale od początku.

Maj przyniósł nam kilka miłych niespodzianek, które wszystkie ciężko spamiętać…
Podkowę z Ogarzego Pogórza, wraz z przesympatyczną kartką, wizytę wujka choreografa – mojego chrzestnego, mieszkającego w domu na Mazurach nieopodal nas i naukę naszego pierwszego tańca.

Przez ten czas drzewa w sadzie zdążyły zakwitnąć, bzy oszołomić nas swoim zapachem, a łąki zafioletowić łubinem, którego jest u nas wprost zatrzęsienie. Wiosną nasze wzgórze naprawdę jest WONNYM Wzgórzem.

Udało nam się uratować pisklaka z paszczy Wiedźmy, który pojechał do ośrodka dla dzikich ptaków, znaleźć właścicieli rudego kota, rannego w łapkę, który wcisnął się w sklepowe kraty w centrum Olsztyna (ogłoszenia rozklejane na słupach zrobiły swoje) i znaleźć Szczęściarza.

Szczęściarz, to bardzo stary pies, który przez całe życie szukał swojego domu. Kiedy już myślał, że go znalazł, to zrobił się stary i okazało się, że to nie był jego prawdziwy dom. Prawdziwy dom jest przecież tam, gdzie jest miłość. Szczęściarz nie mógł już biegać, pilnować i bawić się z dziećmi, przestał być groźny, przestał być potrzebny. Co więc można zrobić ze starym, zmęczonym życiem psem, który zamiast szczekać piszczy, bo uwiera go łańcuch? Wywieźć daleko od domu i zostawić… Przecież nie wróci. Nie ma już na to sił.

Siedział więc Szczęściarz pod sklepem w upale, bez wody i jedzenia, pokryty gęstą, czarną sierścią, nagrzaną tak, że aż parzyła. Nie wiedział jeszcze wtedy, że ostatnie chwile tej męczarni, to droga do domu, tego prawdziwego, którego szukał całe, długie psie życie, domu, gdzie miłości starczy dla wszystkich.

Poszedł więc za nami Szczęściarz, a podróż pod górę, była dla niego najbardziej wyczerpującą podróżą życia. Doszedł jednak na szczyt, sam wszedł do chłodnej stodoły i postanowił zostać.
Zjadł, napił się i lekko pomerdał ogonem, który jak się okazało pogryziony jest przez inne psy…
Po łyku czegoś mocniejszego na odwagę nowa pani wzięła nożyczki i zaczęła wycinać sfilcowane w dredy wielkości pięści kołtuny. Pies został obcięty, ze starego kurzu i zapachów dawnych nieszczęść. Dwa wiadra kołtunów poleciały z wiatrem, a nowa odrastająca sierść, będzie już tylko zwiastunem nowego życia.

Ostatnich swoich chwil dożyjesz Szczęściarzu w prawdziwym domu, nikt Cię już nie wyrzuci.

Kiedy na drzewach pojawiły się już małe jabłuszka, które zaczęły się rumienić, nadszedł dzień mojej obrony. Ubrana w sukienkę w wielkie grochy zasiadłam na krześle, przed szanowną komisją i tłumaczyłam się z obrazu pod tytułem mur, z kamieni ceramicznych i filmu do wiersza Szymborskiej „Rozmowa z kamieniem”, a także z pracy magisterskiej na temat świątków warmińskich, bardzo bliskim mojemu sercu. Udało się. Efektem są trzy piątki i dwa wyróżnienia (trochę muszę się pochwalić!).

Nadszedł więc czas odpoczynku? Nie! Za trzy tygodnie nasz ślub, więc dopiero teraz machina ruszyła, bo przed obroną nie było czasu, na ważne przygotowania.

A jabłka na drzewach coraz większe, a kłosy na polach coraz złocistsze…

22 komentarze:

  1. Gratulacje szczere.
    Nie powiem, że się nie martwiłam o Ciebie, bo ta cisza niepokojącą była.
    Oj tak, tak, ani się obejrzymy, a żniwa będą.
    Łubinów i w okolicy naszego siedliska mnóstwo, już przekwitły, ale ostatnio zamieściłam impresjonistyczny bukiet z majowego łubinu.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, wielkie gratulacje! No i radosnych przygotowań! My też powoli się przygotowujemy na 10 08 2013 :) A za szczęściarza masz już otwarte tam gdzie trzeba ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli będzie Piękne, Warmińskie Wesele! Już teraz Wam gratulujemy! Zaciekawił mnie temat Twojej pracy magisterskiej, czy byłaby szansa, by ją przeczytać? Bo światki warmińskie to temat bliski mojemu sercu:-))) I dobrze,że ten biedny,stareńki Szczęściarz na Was trafił.Cudownie,że są tacy ludzie jak Wy!
    Buziaki
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wesele nie będzie warmińskie, bo odbędzie się między Iławą, a Zalewem, ale wiejskie, powiślańskie na pewno ;-)
      Co do pracy, to nie ma sprawy, jak podacie maila, to mogę przesłać, ale momentami może być troszkę nudna ;-)

      Usuń
    2. To ja poproszę:-))) tess8@op.pl

      Usuń
  4. Gratulujemy Pani Magister. Przyznamy że się nie martwiliśmy się o Ciebie bo pamiętaliśmy z wcześniejszych wpisów co Ciebie i Was czekało, ale dobrze że dałaś znak życia i sygnał o sukcesie w pierwszym etapie zmian (życiowych) tego lata :)
    Pozdrawiamy serdecznie Was :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Serdeczne gratulacje!!!I ulżyło mi, bo już myślałam , gdzie Cię wcięło:)
    A na nowej drodze życia wielu radosnych chwil!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapach łubinu to mój najulubieńszy z dzieciństwa... Tak piszesz, że mnie w dołu ściska (bo jak bez łez w oczach czytać o Szczęściarzu?)
    Gratulacje dla Pani Magister, no i pięknego ślubu i pięknego życia wspólnego:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie, że wróciłaś... tylko dlaczego znowu jak Cię czytam mam mokre oczy?... Och, Ty wspaniała wrażliwa dziewczyno, Ty... ;-))
    Samych szczęśliwych i najpiękniejszych dni życzę Młodej Parze (i oczywiście niech nie obejdzie się bez przygód, żebyś miała o czym pisać)! No i gratulacje z okazji dyplomu - pięknie sie spisałaś!
    Ściskam czule

    OdpowiedzUsuń
  8. Po pierwsze to JA CHCĘ ZOBACZYĆ JAK WYGLĄDA SZCZĘŚCIARZ, po drugie też chętnie zapoznam się z Twoją pracą :-))) mgr można? marlenamozdzinska@gmail.com, a w zasadzie po PIERWSZE .... to GRATULUJEMY!!!!! :-) obrony i wyróżnień, po trzecie :-) czekamy na relację z zaślubin i już... ŻYCZYMY WSZYSTKIEGO NAJ na NOWEJ DRODZE ŻYCIA :).

    OdpowiedzUsuń
  9. O rany, ile się dzieje w Twoim, Waszym życiu!
    Gratuluję wspaniałej obrony! Bardzo mnie ciekawi Twój film!
    Ślub już za trzy tygodnie - ale szybko mija czas ... Pamiętam, że sukienka będzie wyjątkowa!
    Szczęścia! (ze Szczęściarzem też)

    OdpowiedzUsuń
  10. Gratulacje serdeczne! A i ten ślub niebawem...:)Chyba będziemy mogli liczyć na jakiś, choć malutki, fotoreportaż? ;)
    Historia Szczęściarza mnie wzruszyła...Jak dobrze, że znalazł Was!
    Wszystkiego, co najlepsze!

    OdpowiedzUsuń
  11. Gratulacje. Dołączam się nieśmiało do życzeń Tupai. A Szczęściarz to szczęśliwie trafił. Na szczęście. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  12. Oby te szczęśliwe wydarzenia były początkiem najszczęśliwszego etapu Waszego życia!

    :D

    Daj Wam Boże!

    OdpowiedzUsuń
  13. i od czego tu zacząć ,,chyba od gratulacji :)) ale się dzieje ,,a czas leci...Pozdrawiam serdecznie;

    OdpowiedzUsuń
  14. Prosimy o zdjęcie Szczęściarza.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jesteś FANTASTYCZNA! A Szczęściarz ma rzeczywiście szczęście!
    Pozdrawiam serdecznie Danka
    ps.ten wpis jest bardzo krzepiący

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajnie, że znów jesteś. Gratuluję udanej obrony, na szczęście ja już dawno mam to za sobą. Cieszę się że Szczęściarz na Ciebie trafił, moi rodzicie mieszkają blisko lasu i w okresie letnim mnóstwo psów jest tam porzucanych,nieraz przygarniali takie przybłędy. Nie rozumiem ludzi, którzy traktują zwierzaki jak przedmioty, które można wyrzucić ot tak sobie.
    Pozdrawiam i życzę udanego weseliska :)

    OdpowiedzUsuń
  17. gratuluję pięknej obrony! A Szczęściarz ma trafione imię:)
    Też liczę na fotorelację ze ślubu:)wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
  18. Dobrze, że wróciłaś lubię zaglądać do Ciebie w te piękne klimaty. Obrony gratuluję i życzę szczęścia no nowej drodze życia.

    OdpowiedzUsuń
  19. Witam sąsiadkę !!! Radostowo się kłania :)
    Gratuluję obrony i życzę dużo szczęścia !!
    Pozdrawiam
    Beata

    OdpowiedzUsuń