wtorek, 16 grudnia 2014

O Lekitach słów kilka

Witam Was ciepło! Dzisiejszy post zacznę od tekstu, który napisałam o wsi Lekity - tej, w której odbywa się już głośny na całą Polskę protest przeciw wiatrakom. Zostaliśmy wciągnięci w wydarzenia, dlatego też o tej właśnie miejscowości postanowiłam napisać kolejny tekst do naszej jeziorańskiej gazety Głos Jezioran. W aktualnym numerze ukazał się mój tekst o tym jak to było na Warmii przed laty w okresie, w który właśnie wchodzimy - w okresie Świąt Bożego Narodzenia, tego tekstu nie umieszczam, bo o Godnich Świętach na Warmii pisałam już ze dwa lata temu na łamach bloga, nie będę się więc powtarzać. Zapraszam więc do zapoznania się z małą warmińską wioską, która wcale nie z własnej woli stała się sławna.

Lekity, wieś w środku świata




Lekity, to w przeciwieństwie do mojej Studzianki, o której już pisałam na łamach Głosu Jezioran, wieś nie na końcu świata, a w samym jego środku. W środku małego świata jakim dla niektórych, a od pewnego czasu i dla mnie, jest Gmina Jeziorany. Lekity (niem. Lekitten) są środkiem nie tylko ze względu na ostatnie burzliwe wydarzenia, które sprawiły, że ta mała, skromna wieś, stała się wsią znaną, ale także ze względu na jej położenie. Lekity leżą na uboczu, dojeżdża się do nich szutrowymi drogami, ale te szutrowe drogi mogą doprowadzić nas niemal wszędzie – do Derca, do Studnicy, czy wreszcie do Jezioran (3 km) i co najprzyjemniejsze – z Lekit naprawdę wszędzie jest blisko. Jak więc nie mówić, że Lekity są w centrum świata? Przez Lekity prowadzą dwa bardzo malownicze szlaki rowerowe – zielony o długości 26,9 km (Jeziorany – Lekity – Derc – Frączki – Studzianka – Radostowo – Studnica – Jeziorany) oraz żółty o długości 31,8 km (Jeziorany – Wójtówko – Ustnik – Kalis– Lekity – Krokowo – Kostrzewy – Wipsowo – Jeziorany). Przy okazji jazdy rowerem, ale i wycieczki pieszej, czy samochodowej, warto zwrócić uwagę na kapliczki w okolicach wsi, których znaleźć możemy aż pięć – są to zarówno kapliczki przydomowe – stawiane jako wota dziękczynne, czy po prostu aby pochwalić się sąsiadom bogactwem domostwa, oraz te przydrożne – stawiane na krzyżówkach dróg i przy polach uprawnych – w miejscach gdzie, jak wierzono, pojawiały się demony i duchy, lub tam gdzie wydarzyło się coś złego. Z Lekit do Jezioran prowadzi także urocza trasa obstawiona regularnie takimi samymi kapliczkami neogotyckimi. Wśród kapliczek warta uwagi jest szczególnie przydrożna kapliczka dzwonniczkowa, bo to ona na pewno wyznaczała niegdyś rytm życia wsi, swoim dzwonieniem o różnych porach dnia. Kapliczka zbudowana jest w stylu neogotyckim, na kamiennej podmurówce z podłużną typową dla stylu niszą, a także z ośmioma sterczynami. Po dzwonku niestety została tylko pusta nisza. Drugą bardzo ciekawą kapliczką jest dwukondygnacyjna kapliczka przydomowa z 1800 r. (najstarsza w okolicy), niedawno poddana renowacji. Kapliczka jest niewysoka i przysadzista, zdradzająca cechy stylu barokowego, choć znacznie opóźnionego, o roku jej budowy świadczy umieszczona na szczycie daszku metalowa chorągiewka z datą.





Lekity położone są w dolinie, otoczonej wzgórzami. Miejsce, w którym leżą, zwane jest często warmińskimi Bieszczadami. Po samym tym określeniu można sobie wyobrazić, jak pięknie ulokowana jest ta malutka i bardzo stara wioska, najlepiej jednak zobaczyć ją osobiście. Zjeżdżając z góry od strony drogi z Derca do Jezioran ukazuje nam się przepiękny widok na warmińskie zabudowania – mury tradycyjnych domów, z których niektóre są naprawdę okazałe, co świadczy o dawnym bogactwie wsi i rude dachy tychże domów. Wieś jest dzisiaj podupadła, biedna, zaplątana w bieg wydarzeń, zupełnie nie pasujących do sennego życia, które w Lekitach płynie, a raczej płynęło bardzo wolno, sielsko, spokojnie. Lekity nigdy nie były wielką wsią, przed II Wojną Światową, w okresie największego jej zaludnienia (udokumentowane zaludnienie od XIX wieku), Lekity liczyły nieco ponad 200 osób. W XXI wieku, w 2010 roku pobiły jednak swój własny rekord wyludnienia. Liczyły zaledwie stu mieszkańców. Dziś jest ich za pewne jeszcze mniej. Akt lokacyjny miejscowości został wydany w 1358 roku, prawdopodobnie jednak okolice Lekit zaludnione były znacznie wcześniej, także ze względu na swoje naturalne, warowne ukształtowanie – góry i jeziora. Nad jednym z jezior (Jezioro Krokowskie) leżały także Lekity. Piszę "leżały", bo niestety jezioro zostało osuszone w XIX wieku. Nad brzegiem nieistniejącego już jeziora stoi wciąż dumnie Święta Góra (179 m n. p. m.), zwana także Piękną Górą, lub Pogańską Górą. Góra ta (dziś teren prywatny) prawdopodobnie była świętym miejscem Prusów, tak naprawdę nie wiadomo jednak czy była tam pogańska świątynia, czy może pruskie grodzisko. W "Słowniku geograficznym Królestwa polskiego i innych krajów słowiańskich" napisane jest na temat tego miejsca: Można dość dobrze rozpoznać, że tu kiedyś stał zamek obronny, i po szczątkach wałów zachowanych i po fosach wydrążonych i cegłach, kamieniach przy oraniu wydobywanych. Istnieje więc także podejrzenie, że na górze stał zamek, a jak wiadomo często na miejscach starych grodzisk stawiano właśnie zamki. W tym samym słowniku przeczytać można także: Teraz jeszcze opowiadają sobie o zamkach tutejszych zaczarowanych i o górze, którą święta zowią, albo zamczyskiem. Legenda o zaczarowanych zamkach czy klasztorach to popularna opowieść nie tylko na Warmii. Swoją legendę o zamku mają także Lekity. Wg podań ludowych na Świętej Górze stał piękny, okazały zamek. Zamek ten jednak piękny był tylko z zewnątrz, a w środku, tak jak w złym człowieku czaiła się rozpusta i herezja. Za karę zamek wraz z mieszkańcami swoimi i całym swoim ogromnym bogactwem zapadł się pod ziemię i teraz tkwi we wnętrzu góry. Źli mieszkańcy zamku zostali zamienieni w ryby, które dziś miały by pływać w pobliskim jeziorze (jez. Krokowskie), a ja od siebie dodam, że kara była tym okrutniejsza, że i jeziora już nie ma. Skarbów na dnie góry podobno pilnuje siwowłosy staruszek i piękna panna – najsprawiedliwsi z niesprawiedliwych mieszkańców zamku. Z wnętrza Góry wg kolejnej legendy prowadzi też podziemny tunel aż do podziemi Urzędu Gminy w Jezioranach, czyli zamku jeziorańskiego. Za to ze szczytu góry rozciąga się niesamowity widok na całą okolicę – Lekity, Jeziorany i na następne wsie, na pola uprawne, na stawy, pagórki i sąsiednie wzgórza.
Niestety od kilku lat mieszkańcy wsi dzielnie walczą, aby na górze, na której spokojnie mógłby być turystyczny punkt widokowy i na której powinny być prowadzone wykopaliska archeologiczne (stanowiska archeologiczne zostały oznaczone na Świętej Górze jeszcze za czasów Prusów Wschodnich) nie stanęły wiatraki. Ta spokojna wieś i Piękna Góra stały się dla większości mieszkańców bombą zegarową, która wciąż tyka. Dla Lekitan po jej wybuchu życie diametralnie się zmieni na gorsze. Przestanie być cicho, przestanie być sielsko, a na starą warmińską wieś cień rzucą hałasujące turbiny. Do kieszeni innych popłynie żyła złota, złego złota, może więc jak w każdej legendzie i w tej z Lekit jest ziarnko prawdy, a współcześni właściciele Góry dogadali się z panną i starcem? Może więc wielkie wiatraki – kość niezgody zapadną się do wnętrza góry, tak jak legendarny zamek? Na razie trzymajmy kciuki żeby w ogóle nie stanęły!



Dodam jeszcze, że jak na razie szala zwycięstwa przechyla się ku jedynej, słusznej stronie.





Teraz reklama:
Wyszedł kolejny numer magazynu Piękno&Pasje. Ponieważ od dawna chciałam zrobić jakieś swojskie ozdoby na mini choinkę w naszym domku (dużej choinki nie stawiamy, bo jak zawsze święta spędzamy u moich rodziców), to najnowszy numer bardzo mi się przydał. Aniołki proponowane przez gazetę zrobione są z papieru i z koralików. Miałam stare korale, które rozwaliłam, wzięłam czerwoną kartkę papieru, sznurek i już? Niestety nie było to takie proste jak się wydawało. Zawsze powtarzam, że zdolności manualne, a zdolności plastyczne to dwie różne rzeczy. Mi tych manualnych z pewnością brakuje. Mimo to w końcu aniołki wyszły, chociaż trochę innym sposobem niż proponowany, w każdym razie pomysł zerżnęłam, a więcej różnych pomysłów np. na stroiki jest w tym i w poprzednich wydaniach P&P. Takie urocze ozdoby można zawiesić na świerkowych gałązkach, ale także np. w oknie, a kiedy zrobi się je w mniej świątecznych kolorach, to świetnie będą ozdabiać oszronione okna cały zimowy sezon. Może dorobię jeszcze w jakiś bardziej stonowanych kolorach do kompletu? Resztę zawieszek na choinkę mam zamiar zrobić z masy solnej i będą to zwykłe serduszka i gwiazdki.




Pozdrawiam serdecznie i gdybym już nic przed Świętami nie napisała, to na wszelki wypadek życzę Wam słoneczka w sercach i za oknem!

7 komentarzy:

  1. Ja jestem akurat po ochronie srodowiska i z tzw.odnawialnych zrodel energii wiatraki sa najgorsze. Nie tylko jak piszesz powoduja zeszpecenie krajobrazu; ale ogromny halas tak w dzien jak i w nocy.Powinny byc usytulowane w rejonach nie zamieszkanych wogole.Na energii z wiatrakow bogaca sie syndyki.Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze o tym wiem, wyprowadzają się też zwierzęta i giną ptaki, a ludziom nie pozwala to normalnie żyć. Dlatego mam nadzieję, że w Lekitach, ani w całej Gminie Jeziorany wiatraki nie staną.

      Usuń
  2. Słusznie protestują przeciw wiatrakom, to zaraz współczesna.
    Wiem coś o tym...
    Ludzie nie zdają sobie sprawy jakie to szkodliwe
    albo właściwie zdają sprawę skoro prostestują...
    Pozdrawiam serdecznie i świątecznie :-)
    Od wczoraj nie miałam Internetu nie wiem dlaczego wrrrr....spóźniona wszędzie jestem wrrrr..

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj szkoda takiego urokliwego miejsca...Aniołki tez zrobiłam...

    OdpowiedzUsuń
  4. Natalio darzę Lekity ogromnym sentymentem - to właśnie z tej małej wioski pochodzili moi pradziadkowie… Ściskam mocno!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niesamowite, mówimy o tych samych Lekitach na Warmii? W takim razie Twoi pradziadkowie byli Warmiakami?

      Usuń
  5. Witam,tu w Lekitach muj dziadek Stanisław i babcia Wanda mieszkali dziadek był nauczycielem,spędziłem tu piękne chwile chciałbym cofnąć czas

    OdpowiedzUsuń