wtorek, 5 listopada 2013

pierwszy cel zrealizowany

Zamówiłam przez internet dziesięć drzewek owocowych do naszego sadu. Cena drzewek zamówionych w sieci jest (dodając już kuriera) równo o połowę niższa niż w centrach ogrodniczych w Olsztynie. Mamy w sadzie kilka starych, ale bardzo smacznych odmian jabłoni, ogromną gruszę rosnącą przy samym domu, śliwy i czereśnie. Cały sad otoczony jest jesionami, czeremchą i bzami, które tworzą naturalny płot. Jednak druga część sadu była pusta, tylko ze śladami po spróchniałych pniach, których czas widocznie już się skończył. My również jak do tej pory nie zadbaliśmy o tę część. Rosły tam pokrzywy, wśród których wydeptane były dróżki – miejsce spacerów dzikich zwierząt. Kupiłam trzy jabłonki – każda owocująca w innym terminie, dwie grusze, dwie śliwy węgierki, morelę, czereśnię i wiśnię. Najbardziej cieszę się z wiśni, bo udało mi się kupić odmianę, która jest smakiem mojego dzieciństwa, bo właśnie Gwiazda północy rosła w naszym miejskim ogrodzie na ulicy Lipowej w Olsztynie, a ja często wspinałam się po jej gałęziach i zajadałam owoce. Te wiśnie lubił też nasz pies – Chart Irlandzki – Nazir, który skubał czerwone kulki prosto z drzewa, a potem pluł pestkami. Rodzice wycieli w końcu drzewko, a ja do dziś nie wiem czemu tak się stało. Tym razem uzbroiliśmy się w porządny szpadel renomowanej firmy ;-) . Pan Właściciel Domu posadził morelę i tu zaczęły się schody. Gdzie nie wbijał szpadla ziemia była twarda, niedostępna, pełno było w niej korzeni i kawałków cegieł. Ślady po dawnych fundamentach jakiejś budowli. Odeszliśmy trochę dalej i... Udało się wykopać dół, jednak już na granicy pokrzyw. Trzeba więc było zabrać się za wykoszenie „krzaczorów” i dopiero posadzić resztę drzewek. Teraz szpadel śmigał i szybko powstawały kolejne dołki, do których woziliśmy ziemię z kompostu i ogródka. Anioł dzielnie pomagał i kiedy tylko Pan Właściciel Domu rozpoczął dołek pojawiał się tam nasz pies, który nurzał się w błotku, poszerzając i pogłębiając łapami dół, a także spulchniając ziemię. Mimo, że cały sad ogrodzony jest pasem wysokiej zieleni, to w rogu jego nowej części akurat znajduje się prześwit z tylko jedną starą czereśnią. Żeby zmienić trasę zwierząt również trochę się napracowaliśmy. W pustym miejscu posadziliśmy krzaki pigwy, na której tydzień wcześniej złamały się dwie łopaty i trochę malin, zbyt rozrastających się przed naszym domem, a obok tych wspaniałości stanęła Stracho – baba. Każde drzewko otrzymało palik, na którego końcu zawiesiliśmy plastikowe butelki, pomalowane przeze mnie na kolory, a w następną sobotę dowiesimy ich jeszcze więcej i otulimy drzewka, tak aby nie chciały ich skubać zające. Wygląda to wszystko hm... Wiejsko, ale w końcu mieszkamy na wsi i bardzo nie chcemy żeby nasza praca poszła na marne i drzewka zostały zjedzone. Znacie jeszcze jakieś sposoby na odstraszenie zwierzyny? Zdjęcia z tego wielkiego wydarzenia, jakim było zakładanie przydomowego, młodego sadu, może w następnym poście, bo jestem w pracy i nie mam przy sobie aparatu. Pozdrawiam ciepło!

12 komentarzy:

  1. Ochroniłam drzewka na zimę, owijając je siatkami, przetrwały w dobrej kondycji; co z tego? latem przyszedł jelonek i objadł wszystkie młode gałązki wraz z liśćmi, stoją teraz takie zmaltretowane, ale pewnie trzeba je będzie znowu osiatkować, żeby nie zjadły ich zimą do szczętu; dobrze, że chociaż idą w pieniek i pewnego dnia wybiją w górę i nie dadzą się jelonkowatym; powodzenia i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Latem nie przychodzi tyle jelonków do nas co zimą, wiosną i jesienią. Mam nadzieję, że drzewka przeżyją. Poza tym mieszkamy na Wonnym Wzgórzu na stałe, więc może jakoś je odpędzimy.

      Usuń
  2. nam sarny zjadły czubki orzecha, czereśni i gruszki. całe lato stały kikuty. zobaczymy, czy na wiosnę cos z nich bedzie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech rosną pięknie i dają smaczne owoce :) będziesz miała co robić jak wszystkie zaowocują :)
    U nas bobry zjadły część jabłonek, resztę okryliśmy papą i na to drut.
    Działa. Ciężko zwierzęta przegonić, nocą gdy śpisz One w najlepsze harcują. Wyjedziesz do pracy i to samo ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. umnas sarny i zające przychodzą jak po swoje:)Okrywamy siatkami i liczymy na szczęscie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. My nie zabezpieczamy drzewek przed zwierzętami bo jakoś nie dochodzą , największe szkody są po zimie i srogich mrozach , bardzo często część drzewek jest wyschnięta. Swojskie owoce cieszą i inaczej wszystko smakuje prosto z drzewa, życzę Wam owocnych zbiorów ale niestety trzeba na to poczekać ale najważniejsze że pierwszy krok w tym kierunku zrobiony. Odnośnie narzędzi to już sprawdziliśmy że lepiej zainwestować w znaną markę bo służą wtedy na długie lata. Pozdrawiam Was cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrzy z Was Gospodarze :) Tak ładnie sobie radzicie na wsi - gratuluje i podziwiam :) Niech rosną zdrowo i owocują szybko i obficie. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  7. No to i u Was też nowy sad powstał zobaczymy co nam przetrwa zimę...Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Niech Wam rosną zdrowo, niech ich zwierzęta nie zniszczą!

    My się już chyba sadu nie doczekamy. Jak nie zwierzęta, to zima. I tak od lat. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Dla ochrony przed zwierzyną są takie wysokie, metalowe osłonki na drzewka, ale to już spory koszt. Czytałam troszkę o repelentach, którymi należy pokrywać pnie drzew, ale dzielę się jedynie teorią. Nie wiem czy w praktyce to się sprawdza. Moje sarenki przez moje ogrodzenie nie skaczą. Być może odwiedzają sąsiadów , których sad jest w dużej części nieogrodzony :) Kilka dni temu widziałam łosia, ale nie zajrzał do mnie, pobiegł dalej. Do tej pory oglądałam zwierzynę jedynie za siatką i mam nadzieję, że tak zostanie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. my nie mamy ani płotu, ani sąsiadów, a zwierzyna w sadzie i nawet przed wejściem do domu to norma ;-)

      Usuń
  10. My musieliśmy się ogrodzić inaczej nie wiele by z naszej pracy w ogrodzie i sadzie zostało, mimo tego, że mieszkamy we wsi (fakt na samym końcu dookoła pola, ale jednak we wsi ;)). Na pewno warto byłoby czymś pnie drzewek poowijać na zimę, może taka plastikowa zielona siatka by się sprawdziła? Widziałam też, że u nas nie którzy w okolicy zakładali na pnie młodych drzewek te otuliny szare do rur, podobno się sprawdzały.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń