piątek, 27 stycznia 2012

breja!

Siedzę sobie i patrzę przez okno na... na miasto. Na kamienice, park, przechodniów i na padający śnieg, który szybko się rozpuszcza i tworzy breję (nie mylić z warmińską potrawą sylwestrową, o której pisałam niedawno). Właśnie skończyła się moja sesja, co oznacza że mam trzy tygodnie wolnego, więc jak pewnie się domyślacie siedzę w mieście, na uczelni, a dokładnie leżę sobie na kanapie w pracowni malarstwa. W tym momencie odczuwam bardzo brak prawa jazdy, muszę czekać aż Pan Właściciel Domu skończy pracę, żeby móc dostać się do domu (do naszej wsi nie jeżdżą autobusy). Byłam w bibliotece, odkryłam sklepik, gdzie sprzedają po złotówce gliniaki, które zbieram, więc kupiłam co nieco, a teraz czekam i rozmyślam. Nie było mnie w mieście kilka tygodni, a przez ostatni tydzień z powodu sesji musiałam być codziennie, dopiero w takiej sytuacji da się zauważyć pewne różnice między miastem a wsią, oczywiście oprócz tych oczywistych. W mieście przede wszystkim wciąż jest hałas, ciężko się skupić na pracy, na rozmowie, na czymkolwiek. Miasto (mimo, że Olsztyn leży w centrum Zielonych Płuc Polski) inaczej pachnie, powietrze nie jest tu tak przejrzyste i świeże. Przede wszystkim jednak w Olsztynie jest breja, a na wsi jest śnieg. Droga z Olsztyna na Wonne Wzgórze nie prowadzi do żadnego z pobliskich miast, każde z nich ma swoje, lepsze, szersze drogi. Droga z Olsztyna na Wonne Wzgórze, to droga, która prowadzi tylko do okolicznych wiosek, dlatego też nie jest odśnieżana i jedzie się po śniegowych koleinach. Kiedy tylko wyjedzie się za granice Olsztyna i za granicę pierwszych wsi, gdzie pobudowane są całe, okropne osiedla domków jednorodzinnych, jeden przy drugim, wjeżdża się w inny świat. Świat, w którym śnieg się nie topi, gdzie spokojnie spadają grube płatki, gdzie droga jest wąska i podziurawiona, biała... Ten świat, to świat gdzie po ulicy biegają wiejskie burki i co chwila drogę przebiegają czarne koty. W tym świecie nie ma ściśniętych domków z kolumienkami, a są domy z czerwonej cegły, lub takie z odpadającym tynkiem, ba zdarzają się i stare, biedne drewniane chaty. To świat gdzie każdego kąta pilnują świątki pozamykane w swoich małych więzieniach, których zadaniem jest sprawić, aby czas nie płynął szybciej niż zawsze... Tutaj słychać rąbanie drewna, szczekanie, wycie, tutaj starsza pani spaceruje w chustce na głowie i dziwi się, że jedzie samochód... Każdy dzień jest podobnie piękny i pies za mną tęskni, bo ostatnio wracamy po ciemku i spacer to tylko kilka kółek wokół domu, gdzie pali się światło. Dalej łąki i lasy zakrywa czarny płaszcz. Tylko Studzianka w dole błyszczy kilkoma światełkami. Chcę już do domu, bo za uczelnianym oknem breja!


11 komentarzy:

  1. Ależ piękna zima u Was... U nas nawet brei nie ma, szaro i zimno ;-(
    A z Anioła piękniś się zrobił ;-) Spojrzenie ma cudne, mówiące: kocham Cię, jestem szczęśliwy ;-)))
    Ściskam czule

    OdpowiedzUsuń
  2. uroczo napisane. :-)
    Byłam tam kiedyś na tych terenach, do Dobrego Miasta jechałam takimi wsiami uroczymi i dobrze mi tam było.
    Wracaj szybko do siebie. Tego życzymy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre Miasto to obok nas, 20 km, więc pewnie byłaś w naszych stronach, może nawet gdzieś przez Studzianke jechałaś.

      Usuń
  3. ha! znam to znam! jak się cieszę, że inni też to dostrzegają :DDDDDDD Znam uczucie jechać taką drogą, taką zawianą, tako do domu :DDDD rozmarzyłam się :DDDDD

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja lubię czasem połazić po mieście, wejść sobie do kawiarni, czy pizzerii, skoczyć do kina - ot tak "pocywilizować się trochę". Miło jest potem wrócić do siebie " na wioskę"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też czasem lubię po mieście pochodzić, ale kiedy jest ładna pogoda, kiedy jest tak okropnie to tylko uciekać od tej szarości się chce. ;-) Pozdrawiam!

      Usuń
  5. My też już chcemy do DOMU!
    Dzięki za motywację, czas zakasać rękawy-nowy sezon tuż, tuż!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tylko czy gdyby Miast nie było, wieś smakowałaby aż tak bardzo???
    Oto jest pytanie....

    Dobrze, że do miasta możemy wpadać od czasu do czasu, nie będąc do niego przykuci :DDD

    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  7. Najgorsze w mieście (zwłaszcza dużym) jest to, że trudno tu poczuć się jak u siebie. Czy w domku, czy w wielkim bloku, za oknem słyszymy samochody - nie nasze, zza ścian telewizor - nie nasz, imprezki - nie nasze...itd, itp. A na wsi, cóż drzewa są nasze, ptaki nad naszym niebem, świetliki nasze... cóż tam czuję się jak u siebie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. I mnie zadziwiły po powrocie z chatki ulice bez białego śniegu, szarość miasta, dymy śmierdzące, a tam nieskażona biel. Pięknie, że tęsknisz za swoim miejscem na ziemi, że doceniasz jego urok, masz wielkie serce, serdeczności.

    OdpowiedzUsuń