czwartek, 9 czerwca 2011

Mam nadzieję, że najgorszy czas dobiega końca. Oczywiście układanie rzeczy i sprzątanie trwać będzie jeszcze długo, ale powoli działamy. Nauczyliśmy się szpachlować, na ścianach własnej łazienki, które (ku naszej dumie i uciesze) wreszcie stoją i są pięknie krzywe i chropowate, ale nasze! Pan Darek podłączył wannę i wszystkie baterie. Mój prze zdolny tata przyjechał i zrobił obudowę zlewu, o której Leśny Filozof chyba zapomniał w swoim całym niedbalstwie, a że tata prze zdolny jest wiemy nie od dzisiaj. Obudowa zlewu zasługuje więc na głębszą uwagę, ponieważ tata został na naszym Wzgórzu, aby budować obudowę (takie tam masło maślane), a my pojechaliśmy do Olsztyna po niezbędnik małego budowniczego, czyli to, czego zabrakło, albo czego nie mieliśmy wcale. Niestety moja szkoła (trwa sesja) i wiele spraw Pana Właściciela Domu sprawiły, że wróciliśmy dopiero wieczorem, zmartwieni, że nie dowieźliśmy narzędzi na czas. A tu niespodzianka! Tata zrobił obudowę za pomocą starej podrdzewiałej piły i kilku gwoździ i jest tam urocza półeczka na różne babskie badziewia! Teraz tylko nauczymy się fugować  i będzie można pławić się już nie tylko w tej wannie z sadu, ale też we własnej - domowej! Z gotowaniem jest ciężko, bo kuchenka podłączona na słowo honoru, a blatu w kuchni nie ma, więc nawet nie ma gdzie czegoś przygotować, a jeść przecież trzeba. Nie mogę tu, w związki z tym  zapomnieć o zasługach mamy, która przywozi nam pyszne domowe obiadki, więc nie jemy już tylko tostów, a taka mamina kuchnia dobrze wpływa na moje samo poczucie. Wstaję więc codziennie o czwartej rano, żeby uczyć się filozofii na egzamin, na leżaczku wśród trawek i kwiatków, ganiać po polu, w piżamie i kaloszach (pewnie wyglądam zabawnie) Belzebuba, który mieszka sobie w naszej stodole i bije Wiedźmę i grabić pole, które dumny Pan Właściciel Domu skosił nową kosiarką, sprezentowaną nam przez tatę na dzień dziecka. Ach, jak dobrze być czyimś dzieckiem i to nie tylko z powodu kosiarki!
Od wczoraj są burze i niebo popłakuje rzewnymi łzami nad naszymi remontowymi poczynaniami, ale w sobotę będziemy mieć blat w kuchni i wodę i nawet zmywarkę (ach ten cudowny luksus nowoczesności!) i nie będzie trzeba myć naczyń pod szlauchem, więc nawet ten deszcz i zbliżający się wielkimi krokami egzamin z filozofii XX wieku i ten z historii sztuki nowoczesnej nastrajają mnie pozytywnie.
Wspomniana wyżej Wiedźma niestety skaleczyła sobie łapkę w bardzo wrażliwym miejscu i kuleje, ale kiedy łapka tylko trochę się goi, to z przyjemnością rozwala ją znów.  Drze po nocach pyszczydło, że chce wyjść i bić się z Belzebubem ( i to pewnie na jego głowie te łapkę rozwala) i potem ja muszę te konflikty gasić, bo "jak trwoga to do Boga", chociaż, może to przysłowie idealnie nie pasuje, bo ona myśli i daje nam do zrozumienia, że to ona jest Bogiem i wymaga od nas bezwzględnego posłuszeństwa: "Daj mleka", "nie lubię tej karmy, jeszcze o tym nie wiesz?", " wypuść", "wpuść", "wypuść", "wpuść", a wszystko za pomocą jednego znaczącego i skrzekliwego MIAAAAŁŁŁŁ. No cóż i tak się jej słuchamy, bo jak nie spełnimy zachcianki, to to MIAAAAŁ będzie takim MIAAAAŁŁŁŁ, że szyby powypadają!
I tyle na dzisiaj, kończę pracę i wracam na Wonne Wzgórze, do mojego MIAAAŁŁŁ i kochanego Pana Właściciela Domu, zjemy maminy chłodnik i cuś tam jeszcze co nam przygotowała i naładujemy energię na kolejny dzień pełen wrażeń, pracy, szkoły, remontu...

6 komentarzy:

  1. No ale małymi krokami do przodu :) Wszystkie te przygody są potrzebne aby ten dom stał się bardziej Wasz.
    Pozdrawiamy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie masz! pomimo egzaminów z filozofii:)

    OdpowiedzUsuń
  3. szybko Wam idzie..w parę osób i dalszym wspomaganiem łatwiej :)..tu jak jeden rok się czegoś nie skosi, to zarasta, dziczeje zaraz ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniale!!! Wielka to radość, gdy własnymi siłami można spowodować, że dom pięknieje!!!! Cieszę razem z Wami i przypominam sobie, jak to u mnie było. Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  5. Taki remont to wielkie wyzwanie, większe niż budowa domu od nowa. Wspaniale, ze możecie liczyć na wsparcie rodziców to wiele znaczy nie tylko w kwestii wykonanych prac ale w ogóle daje poczucie bezpieczeństwa. miło jest czytać, że potraficie się cieszy każdym drobnym sukcesem, każdym postępem prac. Doceniacie to co macie. Oby tak dalej. Będę zaglądać jak Wam idzie i może wkleisz parę fotek z postępów prac remontowych. Powodzenia na egzaminach.
    PS. wpisałam zasady CANDY, zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że czerpiecie radość z remontu Waszego domu, i wszystko razem, to bardzo łączy. I nic potem nie jest straszne. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń