piątek, 7 lutego 2014

Od motoryzacji mały oddech

Dobrze, że ten tydzień już się kończy, bo był zły, bardzo zły. Pan Właściciel Domu pojechał właśnie z moim tatą i kolegą – Wojtkiem w okolice Gdańska oglądać samochody, mnie odwiózł do pracy gdzie czeka mnie jeszcze dzisiaj jedna grupa małych, rozkrzyczanych i rozkosznych szkrabów, którym trzeba będzie pokazać jak mieszać kolory. W tym tygodniu nie dość, że skończył się węgiel – pogoda na szczęście ładna i w domu jest aż za ciepło, popsuł się samochód i okazało się, że naprawianie go nie ma sensu, to jeszcze przez kilka dni chodziłam do pracy z gorączką. Były jednak także malutkie iskierki pozytywów:
Przedszkolaki uczyły się mieszać kolory na zajęciach pod tytułem "Zabawa kolorem", miały namalować pory roku.
- Co namalowałeś Karolku?
- to płonący dom po wybuchu gazu.
- przecież miały być pory roku.
- to płonący dom po wybuchu gazu zimą – odpowiedział zadowolony z siebie Karol, po czym dodał: - może pani dać mi jeszcze kilka małych kartek, to zapisałbym innym dzieciom numery alarmowe, żeby wiedzieli gdzie w razie czego można dzwonić. - Jego tata jest strażakiem.
- Proszę pani – Karol podbiegł do mnie znów przed wyjściem z galerii – a wie pani, że mam przy sobie jabłuszko do zjeżdżania?
- To chyba sprzęt który zawsze warto mieć zimą, może się przecież trafić jakaś górka, tak?
- To też, ale jak ktoś będzie się topił w przeręblu, to mogę mu je podać i go wciągnąć, bo nie można nigdy podawać ręki. - Podpowiadam więc Wam wszystkim, żebyście za radą Karola zawsze mieli przy sobie jabłuszka do zjeżdżania.
Zajęcia następnego dnia. Boli mnie głowa, przyszły dwie grupy na raz, bo się coś komuś pomyliło. Przyjmujemy grupy do dwudziestu pięciu osób, tym czasem jedna dwudziestka piątka kręci się już po sali, pozostałe dwadzieścia osiem siedzi na podłodze i krzyczy, że chce malować, przyszło jeszcze kilkoro indywidualnie z rodzicami i nimi też trzeba się zająć. Hałas okropny, brakuje pędzli, próbuję dzieci przekrzyczeć, wychowawcy nie reagują. W końcu kiedy każdy ma już farbki, kartki, paletki, pędzelki i kiedy każde z dzieci zadało pytanie "Jak się robi zielony kolor?" przynajmniej dwa razy, siadam na chwilę na krześle. Jest mi gorąco, ledwo mówię i znów kuśtykam.
- Proszę pani – podchodzi do mnie mały, słodki, cały różowy aniołek z kucykami – pani to mi się tak bardzo podoba...
- dziękuję – odpowiadam i słyszę dalej:
- bo pani ma takie duże okrągłe oczy i taką czerwoną skórę, że wygląda pani jak klaun, a zapnie mi pani buta? - zapinam buta i okazuje się, że dzieci właśnie kończą malować. Każde chce się pochwalić portretem emocjonalnym, zainspirowanym zdjęciami Barbary Yoshidy, które wiszą na ścianie.
- Proszę pani ładnie?
- A skąd ten pomysł? - odpowiadam pytaniem na pytanie, widząc że sześcioletni chłopiec namalował wielki goły biust na środku kartki.
- zainspirowałem się tak jak pani mówiła zdjęciem. - wśród osiemdziesięciu zdjęć – portretów, jest jeden akt, akurat to zdjęcie zwróciło jego uwagę.
- No tak, ale na tym zdjęciu ta pani jest zupełnie bez ubrania, a u ciebie widać tylko piersi.
- Bo ona taka za goła, więc niżej przykryłem ją kocem – odpowiada zadowolony i wciąż czeka na pochwały. Chwalę oczywiście, że pięknie poprawił dzieło artystki. Potem czekam aż podejdzie do mnie następnych trzydzieścioro, w tym kilku Franków i ze cztery Agatki, które namalowały praktycznie identyczne prace, ale każde z nich oczekuje na indywidualny komplement, a ja dwoje się i troje, żeby je swoją opinią uszczęśliwić. "Bardzo ładnie" z pewnością nie wystarczy ;-)
Dzisiaj będą próbować namalować ruch. Zobaczymy co za perełki przyniesie ten dzień ;-)
Trzymajcie kciuki za samochód!

9 komentarzy:

  1. Ale się uśmiałam z rana! Cudne te dzieciaki! I co za inwencja! Karolek od razu widać czyj syn i że świetnie przez tatę wyszkolony. Komplement z klaunem wątpliwej jakości, ale szczerość się liczy. I co za poczucie przyzwoitości, kocykiem nakrył...Pomysłowość dzieciaków nie ma granic. Ale nie zazdroszczę takiej szalonej podwójnej grupy, mam nadzieję, że dzisiaj będzie normalnie. Zdrowia życzę i dobrego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzieciaki są bezbłędne :) Fajne zajęcia prowadzisz, widać, że muszą się i dzieciakom podobać skoro takie zainteresowanie. Kciuki zaciśnięte :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam Cię! Zajęcia z dwiema grupami jednocześnie ... łaaaaa !
    Muszę nabyć jabłuszko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Karol mi się podoba;) dzieciaki to rozumiem, ale kiedy hm... "bardzo, bardzo starszaki" mówią mi, że mam "ładne usta", to zaczynam się bać raczej niż śmiać;)))
    Trzymam kciuki za autko, za nogę, za węgiel, za gorączkę i za wszystko;))) Będzie dobrze - jestem pełna optymizmu, choć i lżejsza o kilka stów (dziś węgiel przyjechał do mnie;)

    OdpowiedzUsuń
  5. :-)))
    Dzieci mają pomysły :-)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzieci w wieku przedszkolnym są cudowne i straszne jednocześnie ;) potem jest już tylko gorzej ;-)) Obyś już nie miała takich wyzwań dzisiaj...
    Oczywiście trzymam kciuki zaciśnięte!
    Ściskam czule :)

    OdpowiedzUsuń
  7. One jeszcze spontaniczne, niedługo im przejdzie, niestety...

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałaś Natalko wesoło , ogarnąć tyle dzieciaków. Trzymaj się ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  9. :DDD świetne!!! To jest w dzieciach właśnie cudowne- nieskrępowana wrażliwość. Karol - syn strażaka wygrywa w moim rankingu:))) Tobie Kochana powrotu do zdrowia życzę!!! Julita.

    OdpowiedzUsuń